Prymus Gonzales

- Ślązaczką jestem od pokoleń, ale z gwarą bywa różnie. Doma, z rodziną bliższą i dalszą, godomy po śląsku. Mąż jest napływowy, więc z nim i dziećmi mówimy już po polsku - mówi Joanna Piktas, naczelnik Wydziału Rozwoju i Promocji Starostwa Powiatowego w Gliwicach.

Podobne działania - choć pewnie bardziej z wykorzystaniem łodzi - są też podejmowane na Pomorzu. Bez pielgrzymki łodziowej na śś. Piotra i Pawła oraz Mszy św na wodach zatoki, a potem specjalnego błogosławieństwa ordyna­riusza też mogłoby na stołach zabraknąć ryb… Z tym, że nikt tu nie wątpi, iż ma do czynienia nie z gwarą, ale z językiem. A to już kolosalna różnica. – I o ten język nakazał nam dbać bł. Jan Paweł II w czasie pobytu w Gdyni – przypomniał zebranym Łukasz Grzędzicki, prezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. A żeby nie zapomnieli dbać o niego Żmudzini, prezes przekazał gościom egzemplarz Pisma Świętego, przetłumaczony przez o. prof. Adama Sikorę, franciszkanina, Kaszubę, z języków oryginalnych na język Remusa.

Rhode wylądował…

Karol Rhode, członek Rady Języka Kaszub­skiego, przez pół roku przebywał w Kanadzie, ucząc tamtejszych Kaszubów języka przodków. – Poważnym problemem Kaszubów w Kanadzie jest fakt, że po kaszubsku mówią, ale w tym języ­ku nie piszą – zauważył. Co ciekawe, na Karolowe lekcje kaszubskiego przychodzili „indiansci”, a ponadto dzieci ze związków kaszubsko-niemieckich czy kaszubsko-irlandzkich. „Bele i sami Ajrisze”. – A moim najlepszym uczniem był nie­jaki Gonzales z Dominikany – śmieje się Karol. – Ten mówi po kaszubsku najlepiej.

Wrogiem poprawnej kaszubszczyzny jest w Kanadzie upływający czas. Za nim idzie swoista maniera dokonywania językowych skrótów. – Widać to na przykładzie nazwisk. Jeśli ktoś nazywał się Cybulski, staje się Cybulą, Wróblewski – Wróblem. Idąc tym tropem, mogłoby dojść do tego, że zostałbym nazwany Rublow i tak Kaszubi pomyśleliby, że jestem z… Rosji – mówi ze swadą Karol, nadal Rhode.

Współpraca Kaszubów i Żmudzinów zaczę­ła się w 1998 r. w Domu Spotkań i Pojednania im. o. M. Kolbego w Gdańsku. – Wtedy też przeko­naliśmy się, że Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie jest najsilniejszym tego typu związkiem we wszystkich krajach basenu Morza Bałtyc­kiego – podkreślił Jonas Grušas, dyrektor sa­morządowej biblioteki publicznej w Skuodas. Co ciekawe, dzięki działaniom UE udało się przy­pomnieć samym Litwinom, że w ich małym kraju także istnieje kilka dialektów. W przeciwień­stwie jednak do języka kaszubskiego zanikają.

– Przyczyną jest ciągłe negatywne nastawienie części społeczeństwa – zauważył. Jako że Jonas Grušas sam posługiwał się w czasie wystąpienia językiem rosyjskim, obawy o przyszłość tych małych dialektów wydają się słuszne. – Sam język litewski jest sztucznym, dwustuletnim tworem, złożonym z kilku dialektów – mówi gość ze Żmudzi.

Nasuwa się refleksja, że aby język nie zagi­nął, trzeba „wariatów” takich jak Karol Rhode. Niewykluczone, że po kilku latach jego pobytu za oceanem po kaszubsku mówiłoby pół Ame­ryki Łacińskiej.                 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości