publikacja 10.11.2011 08:21
Warto czasem sięgnąć do mrocznej przeszłości. Historie tego typu zasłyszeć można w Dobrzyniu nad Wisłą.
Idąc ul. Farną w stronę Góry Zamkowej, po lewej stronie można zobaczyć fragment fundamentu. O nim jest legenda pierwsza Miasto strzeże również drugiej historii – o niesfornej córce burmistrza. Od XV wieku jej imię jest tu dobrze znane.
Kościół na sprzedaż
Dobrin wspominany już przez Jana Długosza był ważnym miastem Polski Piastów i Jagiellonów. Toteż nie dziwi, że w tamtych czasach funkcjonowało tu kilka katolickich świątyń.
Początki kościoła pw. św. Szczepana i Świętego Krzyża nie są znane. Wiadomo jedynie, że był on pod opieką bogatych mieszczan i zbudowano go w stylu gotyckim. Podczas najazdu Szwedów spłonął wraz z chroniącymi się w nim mieszkańcami. Choć wkrótce mury odbudowano, nie dane mu było dotrwać do czasów dzisiejszych. W 1767 r. wieki pożar miasta powtórnie strawił odnowiony budynek. Tym razem koszt odbudowy przerósł możliwości mieszkańców.
Ceglane mury postanowiono sprzedać w 1805 r. Podobno to właśnie z nich wzniesiono później pałac w pobliskich Leniach Wielkich, który dziś straszy nie dającą się już uratować ruiną.
Po kościele farnym pozostał tylko fragment fundamentu Ks. radosłaW dĄBroWsKi/GN
Znikająca woda
Choć Dobrzyń usadowiony jest nad Wisłą, to jednak wysokie skarpy i wielomiesięczna susza doprowadziły do tego, że zaczęło brakować wody w miejskich studniach. Jak zwykle w takich przypadkach zadawano sobie pytanie, jakie wydarzenie sprowadziło taki rodzaj kary. Plotka o zakopanym kościelnym murze szybko się rozniosła i powszechnie powtarzano, że tu leży przyczyna klęski.
W Dobrzyniu jest nawet ulica upamiętniająca pierwszą w Polsce studentkę Ks. radosłaW dĄBroWsKi/GN
Przechodzień pokiwa głową z niedowierzaniem. Tak wielkiej bryły raczej nie dałoby się ot, tak po prostu, podkopać, a potem na powrót wydobywać. Ale taki to już urok tej legendy, której przesłaniem jest być może przekonanie, by miejsca poświęcone upamiętniać.