Za horyzontem

Piotr Drzyzga

publikacja 17.04.2020 04:46

Najsympatyczniejsza, przygodowa epopeja w dziejach kina?

Movieclips Classic Trailers Far and Away Official Trailer #1 - Tom Cruise Movie (1992) HD

Połączenie „Przeminęło z wiatrem” i „Doktora Żywago” z „Poszukiwaczami zaginionej arki”? W pierwszej chwili brzmi jak absurd. A jednak reżyserska sprawność i brawura Rona Howarda (tutaj także w roli współscenarzysty), sprawiły, że film ten udał mu się wyjątkowo. Więcej! Wciąż ogląda się go z zapartym tchem, ogromną frajdą i przyjemnością, mimo że od jego powstania minęły już przecież dekady.

Większość widzów decydując się na seans „Za horyzontem” z 1992 roku zwróci pewnie najpierw uwagę na obsadę. I słusznie. Bo Tom Cruise i Nicole Kidman to też już przecież ikony kina. Wówczas byli zresztą małżeństwem. I oboje grają tu świetnie. Raz bardziej szarżuje on, raz ona, a drugie stara się za wszelką dotrzymać kroku. I świetnie im ów aktorski pojedynek/duet wychodzi.

Opowiedziana w filmie historia jest następująca: oto mammy koniec XIX wieku. W Irlandii wielcy posiadacze ziemscy coraz bardziej podnoszą czynsze, zaczynają się więc wywłaszczenia. Młody gniewny Joseph Donnelly (w tej roli rzecz jasna Tom Criuse), w akcie desperacji postanawia zabić arystokratę stojącego za dramatem jego rodziny. Zamach się jednak nie udaje, chłopaka czeka więc niechybna śmierć

Tak się jednak składa, że młodzieniec wpada w oko - równie zbuntowanej - córce owego arystokraty (gra ją oczywiście Nicole Kidman), która proponuje mu, by uciekł wraz z nią do Ameryki.

Tam czeka ich moc przygód - Joseph w Bostonie zacznie np. całkiem nieźle zarabiać jako zawodowy bokser, potem trafią też na Dziki Zachód.

Będą się rozdzielać i łączyć ze sobą. Zakochiwać się w sobie i nienawidzić do żywego. Film zaś, z minut na minutę będzie nabierał coraz większego rozmachu i tempa, przeradzając się w jedną najsprawniej zrealizowanych, a przede wszystkim najsympatyczniejszych, przygodowych epopei w dziejach kina. W czym spora także zasługa Johna Williamsa, „dokręcającego”, raz po raz, muzyczną śrubę.

Nie wyobrażam sobie, by ktoś mógł nie polubić tego filmu. Nie dał się mu porwać. Dla mnie to, po prostu, kwintesencja tego, czego w kinie szukamy!

*

Tekst z cyklu Filmy wszech czasów

Za horyzontem