Po tym zwiedzaniu nie lubię podróży. Razem z deportowanymi Górnoślązakami jechałam „krowiokiem” na zawiany polarnym wiatrem wschód Rosji. Ze świadomością, że, być może, jest to podróż w jedną stronę.
Ponad 30 tysięcy imion i nazwisk według ciągle uzupełnianych list IPN wiozą w wirtualnych wagonach bydlęcych zamiast tamtych żywych ludzi w Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków do ZSRR w 1945 roku. Gdyby przeczytać je wszystkie, pojawiające się w czterech kolumnach na umieszczonym przy wyjściu ekranie, zajęłoby to 20 minut. Wybitnemu aktorowi Franciszkowi Pieczce przypomnienie kilkudziesieciu wybranych zajmuje 9. Ekspozycje zwiedza się w 40 minut. Nie da się odpędzić myśli, że tak niewiele czasu potrzeba dla uczczenia pamięci tysięcy istnień. Jednak bardzo dobrze, że wreszcie powstało to miejsce z przyszłością, w którym odkrywa się zatajaną do 1989 roku przeszłość.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W piątek na ekrany kin wejdzie polsko-kanadyjski film "Przysięga Ireny".