publikacja 06.11.2011 06:02
Jak poradzić sobie z nadciągającym kryzysem? Salezjanie z Sępopola już wiedzą. Sposób jest prosty, pewny i nie wymaga nakładów.
Pierwsze wzmianki o Sępopolu pochodzą z końca XIII w., dokument lokacyjny wydał wielki mistrz zakonu krzyżackiego Duser w 1351 roku. Jeszcze przed tym rokiem powstał kościół św. Michała Archanioła, który w czasie reformacji trafił w ręce ewangelików.
Z tego okresu pozostała m.in. podobizna Marcina Lutra na drzwiach wejściowych na ambonę. Po II wojnie światowej świątynia wróciła do katolików. Udało się przeprowadzić pierwsze konieczne prace - naprawa dachu, nowe okna, odbudowa ołtarzy i plebanii. Kolejne lata nie ostudziły zapału wiernych, a w zabytkowej świątyni zawsze jest coś do zrobienia. Udało się m.in. odnowić ambony i empory, odkryto także dwa gotyckie, trzypoziomowe obrazy, które przedstawiają 12 Apostołów i sceny pasyjne.
Exodus młodych
Według danych Urzędu Skarbowego, parafia prowadzona przez salezjanów liczy 4200 osób. - Od tego trzeba odjąć przynajmniej 1500 tych, którzy są tu zameldowani, ale już dawno wyjechali - mówi ks. proboszcz. Krajobraz demograficzny jest podobny do tego na całej Warmii i Mazurach - młodzi wyjeżdżają za pracą, a społeczeństwo starzeje się.
Jeden z odkrytych gotyckich obrazów, na którym oprócz postaci Apostołów widać scenę ukoronowania cierniem Łukasz Czechyra/GN
Modlitwa lepsza od kasy
Charyzmatem salezjanów jest praca z młodzieżą. Realizują go także w Sępopolu. Oprócz katechezy w szkołach wspólnota prowadzi formację Liturgicznej Służby Ołtarza, oazę, świetlicę środowiskową dla dzieci z rodzin patologicznych. Działa również Salezjańska. Organizacja Sportowa (SALOS) oraz Oratorium, które systematycznie organizują zajęcia dla dzieci i młodzieży z pobliskich miejscowości.
Na ich potrzeby wyremontowano pomieszczenia znajdujące się w najstarszym budynku w Sępopolu - zabytkowej baszcie. Dorośli gromadzą się we wspólnocie Współpracowników Salezjańskich oraz w kołach różańcowych.
- Dają nam one wsparcie duchowe, często dużo bardziej potrzebne od finansowego. Bo modlitwa jest jak bank zabezpieczony przez Boga, którego żaden kryzys nie dotknie - twierdzi proboszcz.