W dzisiejszym radiu króluje "uśredniona" papka. Żeby znaleźć wartościową audycję, słuchacz musi się trochę natrudzić.
Tu próbna stacja radionadawcza PTR w Warszawie, fala 385 metrów – tymi słowami inżynier Roman Rudniewski rozpoczął 1 lutego 1925 roku erę radiofonii w Polsce. To właśnie Polskie Towarzystwo Radiotechniczne – przedsiębiorstwo zajmujące się konstruowaniem sprzętu radiotechnicznego – nadawało w naszym kraju pierwsze regularne audycje radiowe. Trwały one zaledwie godzinę dziennie i składały się z koncertów i odczytów.
Eksperyment techniczny PTR, utrzymywany jedynie siłami społecznymi, nie miał jednak szansy powodzenia. W sierpniu 1925 roku monopolistyczną koncesję na budowę i eksploatację urządzeń radiofonicznych na terenie Rzeczypospolitej otrzymała spółka Polskie Radio, założona przez wpływowych przedsiębiorców Zygmunta Chamca i Tadeusza Sułowskiego. Radio stawało się coraz nowocześniejsze. Wysokiego poziomu artystycznego mogły nam pozazdrościć inne kraje Europy. Dość powiedzieć, że pracownikami i współpracownikami Polskiego Radia w okresie międzywojennym były takie osobowości, jak: Jan Parandowski, Jerzy Szaniawski, Jarosław Iwaszkiewicz, Maria Dąbrowska, Grzegorz Fitelberg czy Stefan Jaracz.
Maszt, który runął
Po konspiracyjnej działalności Polskiego Radia w czasie II wojny światowej nadszedł czas jego upaństwowienia. Choć radio w PRL-u musiało trzymać się wytycznych, jakie dawały władze, to jednak nie stroniło od tego, co dziś w naszych odbiornikach możemy usłyszeć niezwykle rzadko: ambitnej publicystyki i audycji kulturalnych. Lata 60. ub. wieku to czas rozwoju powieści radiowej, audycji dla młodzieży i reportażu literackiego. Ogólnopolskim kanałem staje się nowoczesna, jak na owe czasy, Trójka, działa też Studio Eksperymentalne – pracownia dźwięku i muzyki elektronicznej, ewenement na skalę światową. Znakiem potęgi Polskiego Radia stał się wkrótce najwyższy na świecie, 646-metrowy maszt w Konstantynowie koło Gąbina, dzięki któremu Program I był słyszalny nie tylko w całej Europie, ale również w Afryce Północnej i dużej części Związku Radzieckiego.
Maszt runął w 1991 roku, symbolicznie obwieszczając koniec ery dominacji publicznego radia. Bowiem po 1989 roku sytuacja w naszej radiofonii radykalnie się zmieniła. Na chaosie, jaki zapanował w eterze, zanim Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji umeblowała rynek, skorzystali dzisiejsi potentaci. Obecnie to RMF i Zet, a nie publiczne rozgłośnie są najchętniej słuchanymi stacjami ogólnopolskimi. Ponad 25-procentowej słuchalności RMF-u nie są w stanie przebić nawet wszystkie programy publiczne razem wzięte. Łącznie osiągają one niecałe 20 procent.
Jest w czym wybierać
Ten układ sił nie odbija się dobrze na poziomie radia w Polsce. Większość komercyjnych stacji nastawiona jest na dotarcie do jak najszerszego grona słuchaczy, dlatego nadaje „uśrednioną” papkę. Nic dziwnego, że trudno odróżnić jeden kanał od drugiego. Wszędzie słyszymy te same piosenki, przeplatane informacjami lub infantylnymi żartami prowadzących. A publiczne radio, nie wytrzymując konkurencji, próbuje, niestety, do tych standardów dorównywać. Oczywiście i tu znajdziemy perełki: niezłe audycje miewa Trójka, poziom trzyma też oczywiście Dwójka – prawdziwa kulturalna oaza w eterze. Jednak słuchalność Trójki to zaledwie 6,6 proc., a Dwójki… 0,7 proc. Ten najbardziej wartościowy kanał ciągle musi walczyć o przetrwanie, podobnie jak zespoły artystyczne pozostające na utrzymaniu Polskiego Radia. Wiadomo: oszczędności zaczyna się od próby redukcji tego, co najbardziej wartościowe.
Plusem nowej sytuacji na rynku medialnym jest natomiast pojawienie się wielu stacji niszowych i tych o znaczeniu lokalnym. Są wśród nich kanały specjalizujące się w konkretnych odmianach muzyki. To właśnie tam można najczęściej usłyszeć utwory, które „nie mieszczą się w profilu” wielkich potentatów. Są rozgłośnie katolickie, jednak stopień ich profesjonalizmu jest ciągle bardzo zróżnicowany. Są wreszcie programy, które postawiły przede wszystkim na regionalność. Przykład Radia Piekary, zajmującego w rankingu słuchalności województwa śląskiego drugie miejsce po RMF-ie, może być tutaj pouczający. Gdy dodamy do tego wyrastające jak grzyby po deszczu radia internetowe, dojdziemy do wniosku, że jest w czym wybierać. Tyle że przeciętny słuchacz nawet nie wie, że ma tyle możliwości. Dawniej to, co wartościowe, miał podane na tacy. Dzisiaj musi trochę poszukać.
Artykuły z poszczególnych działów serwisu KULTURA:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.