Średniowieczny drewniany kościółek w Dębnie Podhalańskim, zachwycający artystycznym wystrojem, doczekał się albumowego przedstawienia.
Wielu pielgrzymów i turystów modlących się lub po prostu odwiedzających naszą świątynię chciało zabierać z sobą jakąś bardziej okazałą pamiątkę niż jedynie pocztówki i foldery – mówi ks. Józef Milan, proboszcz parafii w Dębnie. Teraz będą mogli, bo krakowskie wydawnictwo „Astraia” wydało album poświęcony położonej na Małopolskim Szlaku Architektury Drewnianej świątyni wpisanej w 2003 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Naturalnego UNESCO.
– Praca nad albumem trwała kilka miesięcy. Tekst główny napisał prof. Andrzej Skorupa, od wielu lat opisujący świątynie Podhala, Orawy i Spisza. Ja zaś starałem się obiektywem wyeksponować jak najwięcej pięknych detali wnętrza świątyni – mówi Rafał Monita, wydawca i autor zdjęć.
Okładka książki „Kościół drewniany Dębno Podhalańskie” autorstwa Rafała Monity, Andrzeja Skorupy, ks. Józefa Milana, Kraków 2011, wyd. „Astraia”, ss. 96 Oglądając album, można się przekonać, jak trafna jest opinia wybitnego znawcy Podhala Tadeusza Staicha: „Dzieła sztuki we wnętrzu dębnieńskiej świątyni znajdują się tam w większości od początków istnienia kościoła, zespalając się z nim w jedną, nierozerwalną całość”. Zachwycają XIV-wieczny krucyfiks na belce tęczowej, pochodzący z pierwszej świątyni w Dębnie, późnogotycki tryptyk ołtarzowy z XVI w. przedstawiający m.in. Matkę Bożą i św. Michała Archanioła, patrona świątyni, barokowe ołtarze boczne i malowidła pokrywające sufit oraz wszystkie wewnętrzne ściany kościoła.
Z kościołem w Dębnie związana jest ściśle postać Józefa Janosa, ludowego rzeźbiarza samouka o niezwykłej wyobraźni. To on ozdobił świątynię m.in. płaskorzeźbą Michała Archanioła, misternie wykonanym konfesjonałem, kapliczką, a także okazałym świecznikiem w kształcie pająka. „Artysta mówił: Zrobiłem pającka, coby świecki z wysoka niesły światło na ludzi i na ich paciorki«” – pisze Skorupa.
Janos był człowiekiem skrytym. Znał swoją wartość, ale nie zależało mu na rozgłosie ani na sprzedaży rzeźb. – Był dla mnie wzorem, jako człowiek wiary, której dawał wyraz w swoich rzeźbach, starając się jednocześnie ukryć sławę nazwiska jako coś mało istotnego. Tacy byli też średniowieczni mistrzowie – mówi Jan Malik, krakowski muzyk, poeta i rzeźbiarz, znający niegdyś dobrze mistrza z Dębna.
„Drzewo nigdy nie jest samo. Pon Bóg w nim siedzi i kie się siekierkom, strugacem lebo dłutem porusy, to się objawio. Ale na ręcach trza mieć naznacony krzyzyk, jako Wit Stwosz mioł” – wykładał Janos swoje credo artystyczne.
Anegdotycznym przykładem Janosowej niechęci do sprzedaży rzeźb jest przytoczona przez prof. Skorupę opowieść wieloletniego proboszcza w Dębnie, zasłużonego ks. Władysława Janczego, o wizycie znanego pianisty Witolda Małcużyńskiego.
„Wybraliśmy się do Janosa razem – opowiadał proboszcz. – Józef tym razem wpuścił nas do izby, choć humoru nie miał. Małcużyński, żeby mu się przypodobać, mówi, że ma już jedną jego rzeźbę. »Mogę odkupić« – odburknął Józef Janos. »Józefie, pan Małcużyński to wielki artysta, odwiedza go wielu znanych ludzi, jak mu sprzedacie rzeźbę, będą ją oglądać wielcy ludzie, będziecie znani« – próbowałem go przekonać. »Dy jak taki artysta, to niech se sam zrobi« – odburknął Janos i nic nie sprzedał” – wspominał ks. Janczy.
Po obejrzeniu w albumie fotografii dębnieńskiej świątyni nie ma się wątpliwości, że żaden z jej elementów artystycznych nie jest przedmiotem muzealnym, lecz każdy miał i ma służyć modlitwie. Po prostu – tak, jak u Janosa – „Pon Bóg siedzi w drzewie”.
Rafał Monita zapowiada już kolejne wydawnictwa. W przygotowaniu jest m.in. nowe wydanie książki piewcy góralszczyzny Tadeusza Staicha „Dębno cudami słynące”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.