publikacja 23.11.2011 07:36
Średniowieczny drewniany kościółek w Dębnie Podhalańskim, zachwycający artystycznym wystrojem, doczekał się albumowego przedstawienia.
Wielu pielgrzymów i turystów modlących się lub po prostu odwiedzających naszą świątynię chciało zabierać z sobą jakąś bardziej okazałą pamiątkę niż jedynie pocztówki i foldery – mówi ks. Józef Milan, proboszcz parafii w Dębnie. Teraz będą mogli, bo krakowskie wydawnictwo „Astraia” wydało album poświęcony położonej na Małopolskim Szlaku Architektury Drewnianej świątyni wpisanej w 2003 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Naturalnego UNESCO.
– Praca nad albumem trwała kilka miesięcy. Tekst główny napisał prof. Andrzej Skorupa, od wielu lat opisujący świątynie Podhala, Orawy i Spisza. Ja zaś starałem się obiektywem wyeksponować jak najwięcej pięknych detali wnętrza świątyni – mówi Rafał Monita, wydawca i autor zdjęć.
Okładka książki „Kościół drewniany Dębno Podhalańskie” autorstwa Rafała Monity, Andrzeja Skorupy, ks. Józefa Milana, Kraków 2011, wyd. „Astraia”, ss. 96
Z kościołem w Dębnie związana jest ściśle postać Józefa Janosa, ludowego rzeźbiarza samouka o niezwykłej wyobraźni. To on ozdobił świątynię m.in. płaskorzeźbą Michała Archanioła, misternie wykonanym konfesjonałem, kapliczką, a także okazałym świecznikiem w kształcie pająka. „Artysta mówił: Zrobiłem pającka, coby świecki z wysoka niesły światło na ludzi i na ich paciorki«” – pisze Skorupa.
Janos był człowiekiem skrytym. Znał swoją wartość, ale nie zależało mu na rozgłosie ani na sprzedaży rzeźb. – Był dla mnie wzorem, jako człowiek wiary, której dawał wyraz w swoich rzeźbach, starając się jednocześnie ukryć sławę nazwiska jako coś mało istotnego. Tacy byli też średniowieczni mistrzowie – mówi Jan Malik, krakowski muzyk, poeta i rzeźbiarz, znający niegdyś dobrze mistrza z Dębna.
„Drzewo nigdy nie jest samo. Pon Bóg w nim siedzi i kie się siekierkom, strugacem lebo dłutem porusy, to się objawio. Ale na ręcach trza mieć naznacony krzyzyk, jako Wit Stwosz mioł” – wykładał Janos swoje credo artystyczne.
Anegdotycznym przykładem Janosowej niechęci do sprzedaży rzeźb jest przytoczona przez prof. Skorupę opowieść wieloletniego proboszcza w Dębnie, zasłużonego ks. Władysława Janczego, o wizycie znanego pianisty Witolda Małcużyńskiego.
„Wybraliśmy się do Janosa razem – opowiadał proboszcz. – Józef tym razem wpuścił nas do izby, choć humoru nie miał. Małcużyński, żeby mu się przypodobać, mówi, że ma już jedną jego rzeźbę. »Mogę odkupić« – odburknął Józef Janos. »Józefie, pan Małcużyński to wielki artysta, odwiedza go wielu znanych ludzi, jak mu sprzedacie rzeźbę, będą ją oglądać wielcy ludzie, będziecie znani« – próbowałem go przekonać. »Dy jak taki artysta, to niech se sam zrobi« – odburknął Janos i nic nie sprzedał” – wspominał ks. Janczy.
Po obejrzeniu w albumie fotografii dębnieńskiej świątyni nie ma się wątpliwości, że żaden z jej elementów artystycznych nie jest przedmiotem muzealnym, lecz każdy miał i ma służyć modlitwie. Po prostu – tak, jak u Janosa – „Pon Bóg siedzi w drzewie”.
Rafał Monita zapowiada już kolejne wydawnictwa. W przygotowaniu jest m.in. nowe wydanie książki piewcy góralszczyzny Tadeusza Staicha „Dębno cudami słynące”.