Gdy człowiek jest szczęśliwy, nie ma o czym pisać. Wiersze pisze się, gdy coś zaboli. Wtedy się nie myśli, lecz bierze się kartkę i długopis… – mówi ks. Jerzy Hajduga.
Ksiądz od zmarłego
wychodzi oknem chyba
sam nie pamięta
z gałęzi na gałąź
zagarnia śnieg
niechcący sutanną
poniżej głęboko
bawi się ziemia
w chowanego
Z Drezdenkiem ks. Jerzego łącznie wiąże 14 lat życia. W latach 90. uczył tu w szkole. – Stworzyliśmy grupę poetycką. Nazwali nas wtedy „zagłębiem poetyckim”. Do dziś wiele z tych osób pisze – wspomina ks. Jerzy. Od 5 lat jest przede wszystkim kapelanem w drezdeńskim szpitalu powiatowym. Chorzy, z którymi się spotyka, przychodzą na ogół na krótko, ale jest oddział Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego, z którym człowiek się wiąże.
– To głównie ludzie starsi. Wielu z nich nie ma opieki. Widzę to po ich stolikach przy łóżkach. Jak nie ma soku, kwiatów, owoców to znaczy, że nikt chorego nie odwiedza. Wiążę się z tymi ludźmi. Nawet powstało o tym kilka wierszy – mówi ks. Jerzy.
Wielokrotnie bywa tak, że drezdenecki ksiądz spotyka się ze swoimi chorymi później na cmentarzu. – Bycie kapelanem to niełatwa posługa i trzeba mieć zdrowy dystans, ale na pewno nie chcę do tego podchodzić służbowo, jak urzędnik. Są pewne emocje i dobrze. Jestem takim przewodnikiem – zauważa ks. Jerzy i dodaje: – Kiedyś szedłem z młodym kapłanem do szpitala przez cmentarz. Opowiadam, że tę i tę osobę pochowałem, pokazując kolejne groby. Przechodziła wtedy obok nas znajoma staruszka. „Szczęść Boże proszę księdza”, powiedziała. „Ją też pochowam”, dodałem, żartując.
Ze śmiercią spotyka się na co dzień. – Jednego dnia namaszczam, a drugiego widzę łóżko zasłonięte parawanem albo puste. Do śmierci wciąż dorastam i tak chyba będzie zawsze. Przygotowuję innych, o sobie jednak jeszcze często zapominam – przyznaje ksiądz-poeta.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.