Obraz wotywny z XVII wieku, który wisiał niegdyś w kruchcie kościoła śś. Marii Magdaleny i Stanisława BM, odzyskał dawny blask. Wraz z nim ożyła historia.
Opowiada ona o klęsce wojsk polskich w bitwie pod Korsuniem. Dramat rozegrał się 26 maja 1648 roku. Armia dowodzona przez hetmanów Mikołaja Potockiego i Marcina Kalinowskiego została rozbita przez Kozaków i Tatarów, którym przewodzili Bohdan Chmielnicki i Tuhaj-bej.
Tylko 650 żołnierzy z jazdy, z siedmiu tysięcy Polaków, zdołało uwolnić się z zasadzki, pozostali albo polegli, albo dostali się do niewoli, w tym obaj hetmani. Tyle historia. Resztę dopowiada obraz.
Przedstawia turecką galerę, w której siedzą polscy jeńcy. Nad statkiem otwiera się niebo i widać Matkę Bożą Szkaplerzną z Dzieciątkiem Jezus. Rzec by można – obraz, jakich wiele. Sęk w tym, że pojmani szlachcice, jak również niektórzy z ich oprawców, są podpisani z nazwiska. Tym samym – zgodnie mówią konserwatorzy – mamy do czynienia z malarskim dokumentem historycznym. O wyjątkowości dzieła świadczy też rozwinięty podpis pod obrazem: „Gdy z odwagą ojczyźnie miłej w służbie srogi mnie pod Korsuniem Tatarzyn (tu słowo niezrozumiałe) od tego gdym się dostał w tureckie pęta zostałem na opiece Twojej Panno Święta w carogrodzkiej galerze siedm lat we dnie w nocy Twojej śliczna Cynatyro doznałem pomocy teraz u portu będąc pożądanego przecie wychwalam dobroć Boga najświętszego”.
- To wyjątkowe dzieło, które posiada szczepanowska parafa. Cieszę się, że zostało tak gruntownie odnowione - podkreśla ks. prał. Władysław Pasiut, kustosz sanktuarium św. Stanisława. To nie jedyna renowacja w szczepanowskim kościele. Na ukończenie czeka kasetonowy strop w starej długoszowskiej części świątyni.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.