– Ideą mojego projektu jest ukazanie, że kościół może przybrać także inną formę, zachowując pierwotną jego misję: Kościoła pielgrzymującego – wyjaśnia Marta Ćwikła, twórczyni projektu pływającego Centrum Ekumenicznego, który powstał na gdańskiej ASP.
Agnieszka Skowrońska
Zabytkowy XVII-wieczny budynek Wielkiej Zbrojowni to jeden z najcenniejszych zabytków Gdańska. Jednocześnie od 1954 roku jest główną siedzibą Akademii Sztuk Pięknych czyli kolebką artystów malarzy, rzeźbiarzy, grafików. Z tymi specjalnościami najczęściej kojarzone są sztuki piękne. Tymczasem profesorowie, studenci i absolwenci gdańskiej uczelni udowadniają, że dziełem sztuki może być także statek. Zwłaszcza gdy kryje w sobie kościół.
Taizé przypływa do Gdyni
Pracownia Projektowania Architektury Okrętów jest jedyną taką jednostką akademicką w Europie. W niej od 1958 roku studenci projektują wnętrza statków, tak aby były one ergonomiczne i przyjazne człowiekowi. Wśród powstałych prac wspomnieć należy choćby luksusowy katamaran żaglowy czy też ambulans wodny. Jednak projektem zasługującym na szczególną uwagę jest pływające Centrum Ekumeniczne, zadedykowane przez jego autorkę wspólnocie z Taizé.
Marta Ćwikła/GN
Fragm. projektu pływającego Centrum Ekumenicznego
Pracy dyplomowej, którą wykonała Marta Ćwikła
- Ta duchowość była bliska pani Marcie, dlatego zaprojektowała 74-metrową jednostkę na bazie trawlera, kryjącą w swoim wnętrzu kaplice ekumeniczne, w których miały odbywać się nabożeństwa katolickie, prawosławne i protestanckie – opowiada prof. Andrzej Lerch, promotor pracy, kierownik Pracowni. Kaplice te miały być niejako kolejnymi piętrami pod amfiteatralnym sklepieniem, pod którym mieściłaby się jeszcze strefa ciszy, biblioteka, ambulatorium, kawiarnia oraz infrastruktura mieszkalno-użytkowa, służąca uczestnikom rekolekcji na wodzie.
Po zaokrętowaniu w porcie uczestnicy wypływaliby w rejs, spełniający funkcję przede wszystkim formacyjną. Ten formacyjno-duchowy wymiar projektu podkreśla także unikatowa bryła statku, w której półkolista część sacrum styka się – a nawet przenika – z trójkątną sferą profanum.
Projekt był prezentowany na targach BALTEXPO w 2007 oraz rok później w Poznaniu przy okazji Międzynarodowych Targów Poznańskich. Wzbudza zainteresowanie, a nawet podziw, ale jednak ciągle pozostaje tylko na papierze. Dlaczego tak się dzieje?
– Budowa takiej jednostki jest niezwykle kosztowna – mówi Mateusz Filipp, dyrektor handlowy Stoczni Gdańsk SA. I dodaje: – Nasza stocznia z przyjemnością podejmie się realizacji każdego projektu, który będzie mieścił się w granicach naszych zdolności wytwórczych. Omawiany projekt spełnia ten wymóg. Statek ze względu na zakładane wymiary główne bez problemu mógłby być zbudowany i zwodowany w gdańskiej stoczni.
Oaza ciszy w stalowym miasteczku
Platforma petrochemiczna, zwana inaczej wiertniczą, przypominać może osiedle. Nic dziwnego, skoro - w zależności od wielkości i typu - pracuje na niej nawet do kilkuset osób naraz. Przebywają ze sobą na ograniczonej przestrzeni, otoczonej wodą, wypełnionej hałasem przez 2-4 tygodnie bez przerwy. Ta praca wymaga odporności psychicznej i fizycznej, bo dniówka trwa tam średnio 12 godzin. W tych specyficznych warunkach szczególnie ważne jest zapewnienie właściwego wypoczynku, regenerującego nadwątlone siły ciała i umysłu pracowników.
Pomysł na to znalazła Dominika Ladowska, kolejna absolwentka ASP. Stworzyła ona projekt jednostki beznapędowej, służącej jako baza dla barek mieszkalnych, stacjonujących przy platformie wiertniczej. Na czterech poziomach bazy umieszczone byłyby m.in.: kompleks basenowy, sauny, siłownia, gabinety lekarskie, fryzjer, sklep, restauracja, bieżnia, sale odnowy biologicznej oraz...miejsca odnowy ducha.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.