„Lady” Luca Bessona, francuskiego specjalisty od naładowanych akcją thrillerów, to bardziej film o wierności zasadom i miłości niż pełnokrwisty dramat polityczny.
Film o Suu Kyi, birmańskiej laureatce Pokojowej Nagrody Nobla, nie powstałby, gdyby nie Michelle Yeoh, która wystąpiła w roli tytułowej. To ona przyniosła scenariusz Bessonowi. Reżyser przyznaje, że o bohaterce birmańskiej opozycji prawie nic wcześniej nie wiedział. Aktorka jest w podobnym wieku co Suu Kyi, przypomina ją też pod względem fizycznym. Podobno kiedy przybyła na plan zdjęciowy, zapadła wielka cisza, bo dwustu Birmańczyków wokół niej zastanawiało się, czy to czasem nie sama Aung San Suu Kyi. Na potrzeby filmu nauczyła się języka birmańskiego, a nawet spotkała się z Suu Kyi, bo władze Birmy wydały jej wizę na 24 godziny. Obsada w filmie biograficznym jest sprawą kluczową, szczególnie kiedy dotyczy to postaci żyjących, znanych z medialnych przekazów.
Bez odwrotu
Rangun, rok 1947. Aung San, birmański polityk typowany na przyszłego premiera, żegna się z dwuletnią córką. Udaje się na spotkanie Komitetu Wykonawczego, którego członkowie mają wkrótce objąć władzę w niepodległej Birmie. To ostatni raz, kiedy dwuletnia Aung San Suu Kyi widzi swego ojca. Teraz akcja filmu przenosi się do roku 1988. Aung San Suu Kyi wraz z mężem, brytyjskim pisarzem i wykładowcą, oraz dwoma synami mieszka w Oxfordzie. Kiedy dowiaduje się, że jej matka jest umierająca, wraca do rodzinnego kraju, by opiekować się nią w ostatnich chwilach. Ten powrót wzbudza niepokój rządzących od lat krajem generałów. Obawiają się, że obecność córki bohatera narodowego, którego chcą wymazać z historii, doprowadzi do zaburzeń i niepokojów społecznych. Chętnie by się jej pozbyli, ale boją się międzynarodowych reakcji. Boją się też użyć stosowanych przez siebie od lat w stosunku do przeciwników brutalnych metod, by nie stworzyć kolejnego męczennika, którym został jej ojciec. Usiłują nakłonić ją do wyjazdu z kraju, a kiedy odmawia, zmuszają ją do przebywania przez prawie dwadzieścia lat z krótkimi przerwami w areszcie domowym.
Trudno nakręcić film o kimś, kto przez niemal dwie dekady pozostaje w całkowitym odosobnieniu. Dlatego film Bessona jest raczej opowieścią o odwadze i wierności reprezentowanym przez siebie zasadom niż polityczną kroniką wydarzeń, jakie rozgrywały się w kraju.
Wątek polityczny w filmie może okazać się nie całkiem zrozumiały dla widza nieznającego historii współczesnej Birmy, którą po przewrocie junta przemianowała na Myanmar. Po przylocie do Rangunu Suu Kyi, która u boku matki w szpitalu była świadkiem brutalnej rozprawy ze studentami, od razu angażuje się w działalność opozycyjną, zakłada Ligę na rzecz Demokracji i zostaje wybrana jej liderem. Czy stało się to pod wpływem impulsu?
Z rozgrywających się w Anglii sekwencji filmu wynika, że prowadziła ustabilizowane życie rodzinne, nic nie zapowiadało też jej przemiany w pełnej charyzmy polityka. Czy fakt, że błyskawicznie zdobyła popularność, a Liga wygrała wybory, zawdzięcza nazwisku ojca? Nie byłoby w tym nic niezwykłego w historii krajów nie tylko azjatyckich. Tego jednak z filmu się nie dowiemy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Spotkali się tam przedstawiciele 14 małopolskich chórów gospel, by wspólnie uwielbiać Boga.