Ponad 150 góralskich artystów zaśpiewa, zagra i zatańczy w hołdzie Janowi Pawłowi II. Takiego przedstawienia najważniejsza scena Polski jeszcze nie gościła.
Wykonawcy z 38 miejscowości Podhala, Spisza i Orawy zjadą do Warszawy czterema autokarami. Po to, żeby przed stołeczną publicznością 17 maja o godz. 19 dać jeden jedyny pokaz opery „Ojciec Święty Jan Paweł II na Podhalu”. Nie będzie to typowa opera, nie będzie w niej tenorów, nie wystąpią primadonny. Będzie za to z góralskiej duszy śpiewana wdzięczność za dobro, które pozostawił po sobie Papież Polak. Każdy akt będzie poprzedzony wprowadzeniem kapłana.
Pomysł zrodził się trzy lata temu, kiedy ks. prałat Władysław Zarębczan po obejrzeniu innej góralskiej opery pomyślał: „A dlaczego nie wystawić takiego dzieła o Janie Pawle II?”. Jego libretto w czterech odsłonach, napisał w gwarze podhalański poeta Franciszek Łojas Kośla. Pomysłem zachwycił się ks. Tadeusz Juchas, kustosz ludźmierskiego sanktuarium, u którego odbyło się pierwsze organizacyjne spotkanie.
Na realizację widowiska dobrowolnie zrzuciły się wszystkie podhalańskie samorządy. Sami artyści i twórcy pracowali i pracują charytatywnie. Także dyrektor Teatru Wielkiego Opery Narodowej Waldemar Dąbrowski udostępnił obiekt za darmo. Dochód ze sprzedaży biletów na warszawskie wykonanie zostanie przeznaczony na kształcenie młodych Polaków ze Wschodu, którą prowadzi Fundacja Międzynarodowy Instytut Edukacji.
Premiera opery odbyła się 12 czerwca ubiegłego roku w Zakopanem. Potem obejrzeli ją mieszkańcy Nowego Targu, Ludźmierza, Rzymu i Krakowa. Honorowy patronat nad warszawskim pokazem objęli: m.in. kard. Kazimierz Nycz, marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, minister kultury Bogdan Zdrojewski, kompozytor Jan Kanty Pawluśkiewicz.
Bilety w cenie: 70, 55, 45 i 30 zł są do kupienia w kasie Teatru Wielkiego Opery Narodowej i poprzez internet: www.teatrwielki.pl.
Z wdzięczności
Mówi Andrzej Skupień – wicestarosta tatrzański, w spektaklu narrator: - Jesteśmy trochę zalęknieni iść z góralską śpiewką na takie sceny, ale skoro się udało w Rzymie, uda się i w Warszawie. A wszystko po to, żeby spełnić choć w części testament naszego papieża. Kiedy ojciec Święty powiedział pod krokwią, że na nas, górali, zawsze można liczyć, napełnił nas radością, ale też nam zaufał, dał nam zadanie - mimo naszych słabości i gwałtownej natury, z której jesteśmy znani. Zastanawialiśmy się potem, czy zasłużyliśmy na takie słowa? Ta opera, której przygotowanie kosztowało nas sporo wysiłku, jest wyrazem naszej pamięci, wdzięczności i miłości do papieża. Bo górale i mieszkańcy innych rejonów Polski i świata go ciągle kochają.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.