1 czerwca 1967 roku w Wielkiej Brytanii oficjalnie ukazał się ósmy album zespołu The Beatles zatytułowany "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band". "To kamień milowy nie tylko w dyskografii Beatles, ale w ogóle w historii rocka" - zauważa dziennikarz Piotr Metz.
Obok dopracowanej strony muzycznej, zachwycała także oprawa wizualna. Na rozkładanej obwolucie znalazły się teksty piosenek, w środku zestaw gadżetów do wycinania, a uwagę zwracała przede wszystkim niezwykła okładka. Zdjęcie przedstawiało The Beatles przebranych za członków orkiestry wojskowej na tle tłumu znanych postaci ( to m.in. satyryk Lenny Bruce, kompozytor Karlheinz Stockhausen, Marilyn Monroe, Fred Astaire, Albert Einstein czy Bob Dylan).
Jeszcze przed oficjalnym wydaniem płyty pojawiły się sugestie, iż zawiera ona jawne odniesienia do narkotyków. Za przykłady podawano utwory: "Lucy in the Sky with Diamonds" (zbieżność pierwszych liter w słowach z tytułu i nazwy narkotyku LSD) czy "A Day in the Life" (niedopuszczony do emisji przez BBC). "To była inna epoka i inne uwrażliwienie na tego typu tematy" - ocenia Piotr Metz. "Nie do końca zgadzam się z twierdzeniem, że +Pepper+ ocieka od narkotyków i to jest jedna wielka wizja narkotyczna" - mówi dziennikarz radiowej Trójki.
Według Piotra Metza, "płyta ukazała się też w najbardziej idealnym momencie dla swojej historii - tuż przed wybuchem +lata miłości+ i dzięki temu stała się jego ścieżką dźwiękową". Album został niemal natychmiast punktem odniesienia dla całej ówczesnej popkultury. Kilka dni po premierze tytułowy utwór na koncertach grał Jimi Hendrix. Niezwykle emocjonalną wersję "With a Little Help from My Friends" na festiwalu w Woodstock przedstawił Joe Cocker. W podobnej konwencji co The Beatles starało się nagrywać wiele zespołów, z The Rolling Stones na czele. Frank Zappa wraz z zespołem Mothers of Invention sparodiowali dzieło The Beatles na płycie "We're Only in It for the Money".
"Sgt. Pepper's..." do dnia dzisiejszego znajduje się w czołówkach zestawień typu "albumy wszech czasów" tworzonych przez czasopisma muzyczne np. amerykański magazyn "Rolling Stone". "+Pepper+ jest całościowym, kompletnym dziełem. Od muzyki, która była nieporównywalna ze wszystkim co było wcześniej, poprzez technikę studyjną, do okładki i wszystkich rzeczy z tym związanych" - podsumowuje Piotr Metz.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.