Heinrich von Salisch. Droga z Trzebnicy do Milicza, ocieniona potężnymi bukami, zapiera dech w piersiach. Gdy za Lasowicami zjedziemy z niej w lewo, w stronę Postolina, w zielonych gąszczach natrafimy na echa wydarzeń z dawnych lat i ślady człowieka, który przyjaźnił się z lasem.
Głazy, tulipanowce i kościół
Z dworu Salischów w Postolinie ostał się tylko kawałek ruiny. W alejkach parku - wpisanego do rejestru zabytków - widać gdzieniegdzie ścieżki wyłożone kocimi łbami. Pan Marek pokazuje „kopertę” z różnokolorowych polnych kamieni, wyznaczającą miejsce, gdzie kiedyś zatrzymywały się powozy. Heinrich sadził w parku interesujące okazy drzew, choćby tulipanowce; jeszcze po wojnie kwitły tu piękne rododendrony. Dziś park upodobnił się nieco do lasu, ale wciąż odnaleźć tu można nietypowe gatunki roślin. Wiosną parkowy teren pokrywa się kobiercem kwiatów.
Wciąż stoją należące do Salischów zabudowania folwarku w Karminie, a szczególną pamiątką po Heinrichu jest ufundowany przez niego w Postolinie kościół z pięknym drewnianym wystrojem, obecnie będący filią paraf i pw św Anny w Miliczu. Przy wejściu widać tzw. różę Lutra, przypominającą o ewangelickich początkach świątyni. Na skraju miejscowości, naprzeciw zdewastowanego cmentarza, skromny nagrobek wskazuje na miejsce pochówku H. Salischa i jego żony Zuzanny. Obok wznoszą się stare cisy, a dalej wspominana w przewodnikach „sosna na szczudłach”.
Ścieżką spod parku w Postolinie dojść można do Wzgórza Joanny znajdującego się na terenie rezerwatu. Wzgórze zostało nazwane tak od imienia matki Heinricha. Jego ojciec wzniósł tutaj zameczek myśliwski, zwany Wieżą Odyńca – przez pewien czas wykorzystywaną jako tzw. dostrzegalnia pożarowa. Po planowanym remoncie zapewne zostanie udostępniona zwiedzającym.
Z Salischem wiąże się mnóstwo „drzewno-kamiennych” historii – choćby ta dotycząca pewnego spotkania upamiętnionego postawieniem głazu i posadzeniem 3 dębów lub też kamienia z tajemniczym półksiężycem. Profesor Jerzy Wiśniewski z Poznania, interesujący się postacią Heinricha, odkrył, że pochowano pod nim... konia rasy arabskiej, należącego do córki Salischa.
Leśny pasjonat z dawnych lat intryguje coraz więcej osób. A wielkie lasy Doliny Baryczy odsłaniają kolejne tajemnice.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.