– Artystka zdradziła nam, że gdy malowała portret Kazimierza VI, działy się rzeczy niewytłumaczalne. Namalowana postać co jakiś czas po prostu znikała z płótna… – mówi Janusz Kopydłowski, dyrektor Muzeum Zachodniopomorskiego w Bytowie.
Jak to przy zbieraniu materiałów bywa, zawsze pytam, czy w zamku straszy. W końcu na Pomorzu duchów i miejsc niesamowitych jest co niemiara… Informację, że „coś” przekrzywia obrazy, przyjąłem więc najzupełniej spokojnie. W końcu były to kolejne wakacje z duchami. Spokój towarzyszył mi jednak tylko do czasu, gdy po chwili dyrektor placówki znowu musiał poprawić dwa obrazy…
Krzyżacy w Bytowie
Ziemię bytowską, z przepięknymi jeziorami, torfowiskami, niezwykłymi w formie olbrzymimi głazami narzutowymi oraz morenowymi wzgórzami zdobył dla Polan już Mieszko I. Czy na wpół legendarne zapisy, że pierwszy kościół powstał w Bytowie już w 1060 r., są prawdziwe? Nie wiadomo. Wiemy, że po wybuchu powstania antychrześcijańskiego i zrzuceniu władzy Piastów Bytowszczyzna znalazła się we władaniu dynastii pomorskiej ze Sławna. W 1227 r. ziemie te podporządkował sobie książę gdański Świętopełk, a po bezpotomnej śmierci ostatniego z książąt gdańskich ziemie te przechodziły w różne ręce. Już to w czeskie, brandenburskie, książąt zachodniopomorskich, a wreszcie i w krzyżackie.
– Ci ostatni pojawili się tutaj w czasach, gdy zamku jeszcze nie było, a stał jedynie gród – podkreśla J. Kopydłowski. A konkretnie w 1329 r. Sama budowa zamku rozpoczęła się w 1398 r. i trwała siedem lat, a więc działa się w czasach Konrada von Jungingena, pod kierunkiem prokuratora bytowskiego Jakuba von Reinacha. Prokurator to niższy od komtura stopień krzyżackiej administracji.
Ks. Sławomir Czalej
Dyrektor Kopydłowski przy gablocie ze sztuka ludową
– To jeden z ostatnich zamków wybudowanych przez zakon – mówi dyrektor. W opinii wielu, najpiękniejszy, zaraz po Malborku. Co ciekawe, wcześniej jeszcze komtur bytowski Ludolf Hake (rezydował w drewnianym zameczku w latach 1342–1355) bezskutecznie zabiegał u Wielkiego Mistrza Winricha von Kniprodego o wybudowanie w tym miejscu twierdzy.
– Zamek jednak był nie tylko siedzibą administracji, ale także swoistym schroniskiem dla rycerstwa zachodnioeuropejskiego w ich drodze do Malborka i z powrotem. Co ważne, prokurator bytowski pełnił funkcję ambasadora Wielkiego Mistrza wobec książąt pomorskich – wyjaśnia Kopydłowski. Zamek był więc w pewnym sensie krzyżackim konsulatem, ambasadą dla Pomorza Zachodniego. A wracając jeszcze do komtura Hakego. Czy to on jest owym duchem, który przekrzywia obrazy? Na pewno widywany jest w księżycowe noce, gdy snuje się w krzyżackim płaszczu i opończy po zamkowych murach. – Za życia nie dane mu było wybudować zamku, więc strzeże go po śmierci – mówi całkiem poważnie kustosz.
Tajemniczy portret
W zamku eksponowane są zabytki materialnego i duchowego dziedzictwa tych ziem. Zarówno te związane z życiem codziennym, a więc zbiory etnograficzne ze sztuką ludową (w muzeum znajduje się największa kolekcja dzieł niezwykłego twórcy, „apokaliptycznego” Józefa Chełmowskiego), ale i z wykopaliskami archeologicznymi. Wspomniany na wstępie konterfekt Kazimierza VI wykonała Karolina Szyman-Piórkowska w ramach serii portretów książąt zachodniopomorskich. Kim zatem był znikający z płótna Kazimierz, którego mroczne spojrzenie przyprawia o gęsią skórkę?
Tu napotykamy problem, który – całkiem prawdopodobnie – zostanie rozwiązany m.in. dzięki dociekliwości dziennikarskiej. Otóż Kazimierz VI to książę żyjący zaledwie 19 lat w XV wieku. Nagrzeszyć więc też pewnie za dużo nie zdążył, a po śmierci został pochowany w kościele klasztornym kartuzów w Darłowie, którego pozostałości do dzisiaj szukają archeolodzy.
Natomiast 100 lat później żył Kazimierz VII, który zmarł w 1605 r. w wieku 48 lat. Ten był nie tylko księciem, ale także biskupem kamieńskim, znanym z zamiłowania do hulaszczego życia i alkoholizmu. I ten akurat nagrzeszyć już zdążył. Zmarł w cierpieniach z powodu kamicy nerkowej, schorzenia dróg żółciowych i zapalenia płuc. Podobno też z powodu jakiejś jeszcze tajemniczej choroby.
Można zatem zapytać: czy biskup o dzikim spojrzeniu denerwuje się z powodu brakującej w podpisie belki, czy też specjalnie zatarł ją którejś nocy, aby prawda o nim została zapomniana? Odpowiedź będzie możliwa, gdy grawer uczyni z rzymskiej szóstki siódemkę. Jeśli znowu pojawi się szóstka… sprawa będzie jasna.
W zamku czeka nas jeszcze jedna tajemnica. Już rozwiązana. Otóż ściana w jednym miejscu jest ciepła zarówno latem, jak i zimą. A to za sprawą mieszkających w niej… pszczół!
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.