Każdy z nich skrywa tajemnice. W jednym stacjonował Zawisza Czarny, w innym ochrzczono Fryderyka Chopina. W jeszcze innym siedzą dziś wężowi wojowie...
Dla turystów nie stanowią takiej atrakcji jak słynne zamki nad Loarą. Jednak gdy bliżej pozna się ich historię, okaże się, że nawet ruiny – oprócz śmieci czy wyznań miłości wypisanych na starych cegłach – kryją w sobie coś więcej niż tylko znaki przemijania. Zamki nad Bzurą pełnią dziś role muzeum, kościoła czy domu mieszkalnego. Te będące w ruinie ratowane są od zapomnienia i dalszego zniszczenia.
Zawisza kontra zdrajca
Na wzgórzu nad brzegiem Bzury, tuż przy głównym sochaczewskim moście, wznoszą się ruiny zamku książąt mazowieckich. – Tak naprawdę to, co widać na wzgórzu, to ruiny zamku z XVII w. – mówi Łukasz Popowski, prezes Stowarzyszenia „Nasz Zamek” w Sochaczewie.
– To budowla z czasów starosty sochaczewskiego Hieronima Radziejowskiego, tego, który przez swoją zdradę okrył się złą sławą podczas potopu szwedzkiego. Resztki zamku z czasów książąt mazowieckich kryje 7-metrowy nasyp, bo budowla nie była wzniesiona na twardym gruncie. W pobliżu murów zamku słynny rycerz Zawisza Czarny z Grabowa w 1414 r. wypowiedział – w imieniu króla Polski i własnym – kolejną wojnę Krzyżakom.
– Miało to miejsce prawdopodobnie na rynku, ale to zrozumiałe, że Zawisza musiał gościć na zamku. Już niebawem wzgórze zamkowe oraz ruiny zostaną odpowiednio zabezpieczone przed dalszą dewastacją. Udało się zdobyć na ten cel pieniądze z dotacji unijnej – wyjaśnia prezes stowarzyszenia. W planach „Naszego Zamku” jest także doprowadzenie do częściowej rekonstrukcji trzech skrzydeł budowli.
Wystrzałowa bazylika
Niedaleko Sochaczewa, w Brochowie, swoim surowym wyglądem zachwyca kościół-zamek. Jedyny taki w Europie, z którego dumy nie kryje proboszcz ks. Jan Zieliński. – Tu mieściła się przeprawa, której strzegł zamek. To miejsce otaczały puszcza i bagna. Tylko trzech ludzi wiedziało, jak przedostać się na wschód w stronę Leszna, a i tak każdy znał tylko swój odcinek drogi. Wszystko po to, żeby wróg nie mógł się przedostać – opowiada ks. Zieliński. Nie wszyscy wiedzą, że brochowski kościół ma nadany tytuł bazyliki. Już ten fakt podkreśla jego wyjątkowość, ale to jeszcze nie wszystko.
Z brochowską świątynią związane są dzieje Fryderyka Chopina. To w tym kościele odbył się ślub jego rodziców. Także tutaj w Wielkanoc 1810 roku ochrzczono Fryderyka.
– Oryginał aktu chrztu znajduje się w skarbcu w kurii – mówi ks. Zieliński, pokazując zdjęcie metryki w pięknie wydanym albumie „Brochów – miejsce chrztu Fryderyka Chopina”. Akt spisany po łacinie w tłumaczeniu na polski brzmi: „Ja, jak wyżej [Józef Morawski, wikary brochowski] dopełniłem obrzędów nad niemowlęciem ochrzczonym z wody, dwojga imion Fryderykiem Franciszkiem, urodzonym dnia 22 lutego z Wielmożnych Mikołaja Choppen, Francuza i Justyny z Krzyżanowskich, ślubnych małżonków. Rodzice chrzestni – Wielmożny Franciszek Trembecki ze wsi Ciepliny z Wielmożną panią Anna Skarbkówną, hrabianką z Żelazowej Woli”. Świątynia w Brochowie to także miejsce wydarzeń kulturalnych.
– U nas grają profesorowie, a w Żelazowej Woli studenci – podkreśla proboszcz, który zaprasza na licznie organizowane koncerty. Warto skorzystać z tego zaproszenia, bo po odnowieniu bazylika w Brochowie prezentuje się wspaniale.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.