Nie jesteśmy świadomi zaangażowania naszego kraju w rozwój biednych regionów świata - uważa szef otwartego w czwartek festiwalu filmów dokumentalnych "Human Doc" Mateusz Mularski. Polska inwestuje co roku w rozwój na wszystkich kontynentach 2 mld euro.
"Human Doc" to festiwal filmów dokumentalnych koncentrujący się na kwestii pomocy, jakiej kraje tzw. bogatej północy udzielają biedniejszym regionom świata. Dokumenty ukazują też problemy łamania praw człowieka, niszczenia środowiska naturalnego, niesprawiedliwości społecznej i kryzysu ekonomicznego.
Międzynarodowy Festiwal Filmów Dokumentalnych "Human Doc" potrwa do niedzieli w Warszawie. Wszystkie filmy znajdujące się w programie 3. edycji festiwalu można oglądać w Kinotece. Wybrane dokumenty można obejrzeć też na platformie internetowej www.iplex.pl
Polska jako członek UE jest zobowiązana do świadczenia pomocy rozwojowej. Nasze państwo przeznacza co roku ok. 2 mld euro na projekty pomocowe, które są realizowane na wszystkich kontynentach. UE wydaje na pomoc rozwojową setki miliardów euro.
Polska świadczy pomoc w bardzo szerokim zakresie. "W ramach projektów pomocowych rozwijamy działania samorządowe na Ukrainie, wspieramy rozwój demokracji na Białorusi, kopiemy studnie w Sudanie, budujemy szkoły w Afganistanie, odnawiamy boiska sportowe w Wenezueli" - powiedział PAP szef i pomysłodawca festiwalu "Human Doc" Mateusz Mularski. Jak podkreślił, każdy projekt jest dostosowany do potrzeb lokalnej społeczności.
"Myślę, że my, jako obywatele Polski i UE, nie zdajemy sobie sprawy z tego procesu, z tych wszystkich pieniędzy, jakie są wydawane na rozwój innych regionów świata" - zauważył szef festiwalu. Mówił, że ludzie świadomi tych zobowiązań mogą stawiać pytanie, dlaczego "pieniądze z naszych podatków są wydawane w Afganistanie, Sudanie, czy na Ukrainie".
"Nasz festiwal jest jedną z nielicznych inicjatyw artystycznych, które dają odpowiedź na to pytanie; festiwal przybliża też realne problemy ludzi potrzebujących pomocy i daje możliwość polskiemu widzowi spotkania się twarzą w twarz z biorcami tej pomocy" - mówił Mularski. W jego opinii, "festiwal nadaje ludzkie oblicze tym wszystkim sumom pieniędzy".
Pomoc rozwojowa nastawiona jest na zmniejszanie różnic pomiędzy tzw. biednym południem a bogatą północą, czyli na działania zrównujące standard życia. W zakres pomocy rozwojowej nie wchodzi pomoc doraźna, humanitarna, świadczona ofiarom wojen i kataklizmów. Pomimo ogromnych sum przeznaczanych przez kraje rozwinięte na wspieranie rozwoju, według szefa festiwalu, przepaść ekonomiczna ciągle się pogłębia.
W jego opinii pomoc rozwojowa jest jednym z nielicznych przykładów pozytywnego zaangażowania bogatych krajów na tzw. biednym południu. Mularski przypomniał, że rabunkowe działania w nierozwiniętych regionach świata są głęboko zakorzenione w historii Europy i Stanów Zjednoczonych.
Na festiwalu "Human Doc" będzie można zobaczyć filmy ukazujące współczesne oblicze negatywnego oddziaływania na biedniejsze społeczeństwa, którym jest m.in. działanie niektórych wielkich korporacji. W filmie "Krew w twoim telefonie" duński reżyser Frank Piasechi Poulsen śledzi powiązania przemysłu telefonii komórkowej z nielegalnym wydobyciem surowców w Kongo. Okazuje się, że producenci komórek, zaopatrując się w nielegalnych kopalniach, finansują wojnę domową w tym kraju.
Reżyser filmu "Banany! Ciąg dalszy" Fredrik Gerrten ujawnia z kolei konsekwencje, jakie spotkały go po ujawnieniu nadużyć jednej ze światowych korporacji. Najnowszy dokument szwedzkiego reżysera stanowi kontynuację zrealizowanego w 2009 r. filmu "Banany!". Twórca opowiedział w nim o kulisach procesu sądowego wytoczonego przez pracowników dwunastu nikaraguańskich plantacji przeciwko gigantowi na rynku owoców Dole Food Company. Firma stosowała do uprawy bananów pestycydy zagrażające zdrowiu pracowników plantacji.
"Banany!" wybrano do konkursu na Los Angeles Film Festival, wkrótce jednak usunięto go z listy. W "Los Angeles Business Journal" pojawił się zjadliwy artykuł na temat dokumentu, a reżyser został oskarżony o zniesławienie.
Mularski poznał Gerrtena osobiście. Jak powiedział PAP dyrektor festiwalu, reżyser wygrał dwa procesy, które Dole Food Company wytoczyło przeciwko niemu, jednak pieniądze i czas, jaki poświęcił na walkę z korporacją, doprowadziły go na skraj bankructwa. "Jego najnowszy film pokazuje, jaki wpływ na opinię publiczną mają korporacje, ich pieniądze i prawnicy oraz jak wielkie firmy niszczą ludzi, którzy alarmują o ich niechlubnej działalności" - powiedział Mularski.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.