Holy Wins – nie Halloween. – Kiedy w roku 2005 postanowiliśmy po raz pierwszy zorganizować katolickie obchody wigilii Uroczystości Wszystkich Świętych, na ich przygotowanie mieliśmy zaledwie kilka dni – wspomina ks. Sebastian Dębski, który w parafii w Gdańsku-Morenie dał początek tym obchodom.
Uroczystość Wszystkich Świętych to jedno z najważniejszych świąt katolickich. Jest w nim zamknięte zarówno ukazanie tych, którzy poprzez ziemskie doświadczenia doszli już do chwały nieba, jak i zaduma nad naszym stanem duchowym. W ten niezwykły czas, od lat wdziera się dysonansem zapożyczone z zachodu novum – Halloween. Każdy może to zjawisko postrzegać nieco inaczej, zwłaszcza jeżeli chodzi o ocenę zagrożeń, jakie ze sobą niesie. Nie ulega jednak wątpliwości jedno: jest to element całkowicie nam obcy. Dostrzegając problem, młodzi gdańscy księża przed 7 laty postanowili stworzyć przeciwwagę dla wchodzących w masową kulturę obchodów Halloween. – Inspiracją dla nas był artykuł z „Gościa Niedzielnego”, w którym przeczytaliśmy o tym, co robią katolicy we Francji. Postanowiliśmy spróbować, bo przecież i u nas Halloween zaczęło się wciskać w rzeczywistość – mówi ks. Sebastian.
– Wówczas, w przygotowanym naprędce spotkaniu, wzięło udział około 60 osób. Dzisiaj, kiedy obchody tego święta odbywają się w wielu parafiach archidiecezji, uczestniczą w nich tysiące młodych ludzi – mówi. Podobno jeden z kleryków podczas sprzątania seminaryjnego korytarza wpadł na pomysł, aby francuską inicjatywę przeszczepić na polski grunt.
– To takie nawiązanie do benedyktyńskiego „Ora et labora” – śmieje się ks. Sebastian. – Zresztą myślę, że aktywny udział ówczesnych kleryków w przedsięwzięciu, dzisiaj kiedy są oni już księżmi, owocuje tym, że w swoich parafiach chętnie podejmują działania, mające zachęcić młodzież do pochylenia się nad prawdziwą istotą Wszystkich Świętych – dodaje. I rzeczywiście. Rozpoczęte wówczas dzieło kontynuują oni tam, gdzie znaleźli się po święceniach. Nie tylko w miastach, które z natury otwarte są na nowe formy nabożeństw. Ks. Jan Minkiewicz, jeden z pomysłodawców projektu, jest obecnie wikariuszem w Luzinie.
To duża wieś położona nieopodal Wejherowa. Tam od dwóch lat ze wspólnotą Pustynia Miast przygotowuje spektakl przeznaczony dla całej parafii.
– Przychodzą całe rodziny – mówi. – Nie zraża ich nowatorska forma która, przyznaję, może szokować – stwierdza. – Nasza inicjatywa jest nie tylko odpowiedzią na obchody Halloween, ona jest odpowiedzią na duchową pustkę, jakiej doświadcza dzisiejszy człowiek. – Strzeżcie się wszystkiego, co ma choćby pozór zła – przypomina słowa św. Pawła Filip Modrzejewski, osiemnastolatek, członek Pustyni Miast. – Widzę młodych ludzi, którzy Halloween traktują jak dobrą zabawę. Jest ich coraz więcej. Cukierek albo psikus. Nie twierdzę, że każdy, kto tak się bawi, zaraz będzie doświadczał duchowych problemów. Myślę jednak, że o takie rzeczy jest wówczas łatwiej – mówi. Forma przeżywania Holy Wins jest różna zależnie od parafii i pomysłów organizatorów. Zawsze jednak pojawia się w nich liturgia słowa, katecheza, adoracja i świadectwa. W ubiegłym roku w Luzinie na wigilijną modlitwę przed Wszystkimi Świętymi przyszło kilkaset osób.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...