Jerzy Kiolbasa, z zawodu inżynier energetyk, został Ślązakiem Roku 2012.
Nawiązując do 20-lecia konkursu "Po naszymu, czyli po śląsku", Jerzy Kiolbasa mówił też o swojej żonie. – Jo z mojom Anom tyż się pomału do 20. rocznicy zbliżomy. Jo wom powiym tako recepta na szczynśliwe małżyństwo. My już na samym początku sie namówiyli, że mniyj ważne decyzje bydzie w naszym związku podejmować Ana, a taki ważniejsze, srogi decyzje, byda podejmować jo. I przez prawie te 20 lot w naszym małżeństwie, dziynkować Bogu, nie było ważniejszych decyzji – powiedział. Zasiadająca w jury prof. Dorota Simonides przekomarzała się z nim chwilę później na scenie, że z niego jakiś miglanc, bo na kopalni nigdy nie pracował, ale pióropusz ma biały, czyli z nadzoru.
Ślązak Roku 2012 urodził się i wychował w Rudzie 1, w parafii św. Józefa. Przez lata był animatorem muzycznym Ruchu Światło–Życie (właśnie na oazie poznał swoją żonę). Bywał też wodzirejem na weselach bezalkoholowych. Jest inżynierem energetykiem, obecnie mieszka w Rudzie-Kłodnicy.
Drugie miejsce zajęła Ewelina Kuśka z Jastrzębia-Zdroju za monolog poświęcony „Gupiymu Antkowi”, który – wbrew opinii otoczenia – wcale nie był taki głupi. Trzecie miejsce przypadło Stefanowi Kaczmarczykowi z Czekanowa za opowieść o pracy w rolnictwie w latach 50. XX wieku, w dawnym majątku von Donnersmarcka w Wieszowej, zamienionym na PGR.
Młodzieżowym Ślązakiem Roku został zaledwie 4-letni Mikołaj Dziedzic z Góry koło Pszczyny. Swoim monologiem – rozważaniem o wyborze przyszłego zawodu – tak rozśmieszył publiczność, że dostał długą owację na stojąco.
Na widowni siedzieli m.in. arcybiskupi katowiccy – aktualny Wiktor Skworc i senior Damian Zimoń, pojawił się też Jerzy Buzek. List do uczestników imprezy przysłał prezydent Bronisław Komorowski.
Honorowym Ślązakiem Roku 2012 został Józef Musioł, prezes Towarzystwa Przyjaciół Śląska w Warszawie, sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, urodzony w Połomi pod Wodzisławiem autor 20 książek (m.in. „Chachary” czy „Od Wallenroda do Kordiana. Dramatyczne Ślązaków wybory”). Odbierając nagrodę, mówił, że konkurs Marii Pańczyk-Pozdziej „Po naszymu, czyli po śląsku” w ciągu ostatniego 20-lecia zrobił dla gwary śląskiej zdecydowanie najwięcej. – Gwara jest blisko serca, jest w nas. Niech ona rozkwita i żyje dalej. Ten 4-letni chłopak, który wystąpił tu przed chwilą, to dowód, że gwara nie zamarła i nie odejdzie wraz z moim pokoleniem – mówił.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.