45 lat od premiery ósmego albumu Boba Dylana "John Wesley Harding" mija w czwartek, 27 grudnia. "Oczekiwania wobec tej płyty były ogromne, a okazała się ona nagraniem całkowicie przeciwnym trendom panującym wtedy w muzyce" - mówi Daniel Wyszogrodzki, dziennikarz muzyczny.
Po upływie niespełna czterech lat od debiutu płytowego, Bob Dylan zyskał status światowej gwiazdy. Na jego koncerty przychodziły znakomitości świata rozrywki, a gazety określały go mianem rzecznika młodego pokolenia. Szczególnie z tym ostatnim artysta nie mógł się pogodzić. "Przecież tylko wykonywałem piosenki, które były całkiem nieskomplikowane, wyrażały nowe realia. Niewiele mnie łączyło z pokoleniem, którego głosem miałem być, a jeszcze mniej o nim wiedziałem" - tak Dylan wspominał w autobiografii "Moje kroniki".
Rankiem 29 lipca 1966 roku piosenkarz uległ wypadkowi motocyklowemu. Choć do dziś nie wiadomo, jakie dokładnie obrażenia odniósł, zdarzenie stało się powodem do wycofania się z aktywnego życia estradowego. "Miałem wypadek motocyklowy, byłem ranny, ale wydobrzałem. Tak naprawdę chciałem wycofać się z wyścigu szczurów. Posiadanie dzieci odmieniło moje życie, odseparowało od wszystkich i wszystkiego" - podkreślał Dylan w swojej książce.
Dylan wraz z rodziną zaszył się w miejscowości Woodstock. Na początku 1967 roku dom w pobliżu miasteczka wynajęli także muzycy z zespołu The Hawks, akompaniującego Dylanowi podczas jego ostatniej trasy koncertowej. W piwnicach budynku, z racji koloru nazwanego "Big Pink", urządzono prowizoryczne studio i w dość swobodnej atmosferze nagrywano nowe piosenki Dylana.
Rodrigo Cardozo
Bob Dylan - Dear Landlord
Powstałe wówczas utwory wkrótce stały się legendą i trafiły na jeden z pierwszych w historii rocka bootlegów (czyli płyt wydanych bez zgody artysty) - "Great White Wonder". Część piosenek została oficjalnie opublikowana dopiero w 1975 roku na albumie zatytułowanym "The Basement Tapes". Nastrój sesji z Woodstock został także uchwycony na pierwszej płycie The Band (czyli wcześniejszego The Hawks) zatytułowanej "Music from Big Pink".
Choć latem 1967 roku w muzyce, wraz z pojawieniem się płyty The Beatles "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band", zapanowała moda na psychodelię i wyszukane produkcje, Dylan natchniony "piwnicznymi sesjami" postanowił nagrać album brzmiący jak najprościej.
"Każdy artysta chciałby zrobić najlepiej brzmiącą płytę pod słońcem. A co zrobił Bob? Przyjechał do Nashville, mówiąc mi, że chce nagrywać z basem, perkusją i gitarą" - wspominał producent Bob Johnston przytoczony na kartach biografii "Bob Dylan. Autostradą do sławy". Artysta przed nagraniem miał już przygotowane wszystkie teksty.
"Dylan przyznał się, że on wiele tekstów do tej płyty napisał sobie na karteluszkach, a potem tworzył do nich muzykę. To nie był dla niego typowy proces, bo on zwykle pracował równocześnie nad jednym i drugim" - podkreśla Daniel Wyszogrodzki. Album powstał w trackie trzech kilkugodzinnych sesji. W sumie na płycie znalazło się 12 piosenek.
"Na swój użytek płytę +John Wesley Harding+ nazywam +protestancką+. Zawarte tam piosenki mają charakter psalmów: są poetycko-moralizatorskie, nawiązują do Biblii. Jednocześnie są to proste utwory - mają po 3 czy 4 zwrotki bez refrenu. Nie można też zapominać o dwóch ostatnich utworach, które nie pasują do reszty i zapowiadają już kolejną płytę Dylana +Nashville Skyline+" - podkreśla Daniel Wyszogrodzki.
Płyta "John Wesley Harding" znalazła się w sklepach 27 grudnia 1967 roku. Tytuł albumu oraz pierwszej znajdującej się na nim kompozycji odnosił się do teksańskiego banity Johna Wesleya Hardina, którego nazwisko artysta przypadkowo napisał z błędem. Dylan tłumaczył po latach wybór nazwy tym, że "John Wesley Harding" "to jedna piosenka, o której miałem pojęcie, o czym ona jest i dlaczego w ogóle jest na albumie".
Mimo iż Dylan nalegał na wydanie płyty bez jakiejkolwiek promocji i bez singli, krążek szybko znalazł się na drugiej pozycji amerykańskiego notowania "Billboard", a w Wielkiej Brytanii ulokował się na pierwszym miejscu listy sprzedaży.
"Oczekiwania były ogromne. Trzy poprzednie albumy Dylana: +Bringing It All Back Home+, +Highway 61 Revisited+ i +Blonde on Blonde+ to była eskalacja - każda płyta była lepsza, wynosiła w wyższe rejony poezję i muzykę rockową. Tymczasem Dylan nagrał album ascetyczny, folkowy, całkowicie wbrew trendom panującym wtedy w muzyce na świecie" - podkreśla Daniel Wyszogrodzki, tłumacz i znawca twórczości Boba Dylana.
Piosenki z albumu, podobnie zresztą jak w przypadku poprzednich płyt Dylana, stały się natychmiast materiałem wykorzystywanym przez innych wykonawców. Utwór "All Along the Watchtower" stał się przebojem w wykonaniu Jimiego Hendriksa i nawet sam Dylan był pod wrażeniem tej wersji.
Wielu znanych wówczas artystów - np. grupa Greateful Dead, zainspirowanych prostotą płyty "John Wesley Harding", jak i utworów nagrywanych przez Dylana z The Band, odeszło od grania muzyki psychodelicznej w kierunku bardziej folkowych piosenek. Album stał się także inspiracją dla młodych twórców, m.in. Joni Mitchell czy zespołu Crosby, Stills, Nash and Young.
W kolejnych latach Dylan nadal ograniczał swoją działalność do nagrywania płyt. Mimo wielu zachęt i próśb - np. słynny festiwal Woodstock w 1969 roku pierwotnie miał odbyć się nieopodal miejscowości w której mieszkał artysta, aby skłonić go do udziału w koncertach - Dylan występował tylko okazjonalnie. Publiczność na regularną trasę piosenkarza musiała czekać aż do 1974 roku.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.