O górnośląskiej specyfice rozmawiamy z biskupem diecezji katowickiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, proboszczem parafii ewangelicko-augsburskiej w Katowicach ks. bp. Tadeuszem Szurmanem.
Na wstępie pragnę pogratulować tytułu Honorowego Obywatela Katowic. Czy Jego Ekscelencja odbiera ten tytuł jako wyraz uznania dla wkładu społeczności ewangelickiej w życie Katowic, obecnie i dawniej?
Dziękuję. Rzeczywiście, od kiedy ten fakt został podany do publicznej wiadomości, to ilekroć odwiedzam jakieś parafie, ludzie gratulując potwierdzają – czasami ze wzruszeniem – że czują się naprawdę jakoś dowartościowani. Bowiem ewangelikom po wojnie nie żyło się na Śląsku łatwo i rzadko doceniano ich wkład w rozwój całego Górnego Śląska i poszczególnych miast. Więc odbieram tę nagrodę przede wszystkim jako docenienie i zauważenie wkładu środowiska ewangelickiego. A jest on niemały, bo jeżeli historię Katowic, nie najdłuższą co prawda, podzielimy na trzy okresy, to w każdym z tych etapów ewangelicy odgrywali dużą rolę.
Więc może po kolei…
W pierwszym etapie, czyli od momentu powstania miasta Katowice do pierwszej wojny światowej była to społeczność bardzo aktywna i bardzo liczna. Po intensywnym rozwoju, gdy miasto osiąga poziom 40 tys. mieszkańców, ewangelicka parafia liczy 16 tys. wiernych. Więc rzeczywiście możemy powiedzieć, że miasto Katowice swój rozwój w tym okresie w znaczącym stopniu zawdzięczało ewangelikom. Tutaj trzeba przynajmniej trzy nazwiska wymienić: właściciel dóbr katowickich Hubert von Tiele-Winckler; jego zarządca, Friedrich Wilhelm Grundmann i długoletni, pierwszy przewodniczący katowickiej Rady Miejskiej dr Richard Holze, który z miejscowości typowo wiejskiej uczynił dobrze prosperujące miasto. Trzeba dodać, że w tym okresie wielu burmistrzów Katowic było ewangelickiego wyznania. W naszej parafii została ochrzczona jedyna jak dotąd katowicka noblistka – Maria Goeppert-Mayer.
Co się zmienia po podziale Śląska?
Potem był drugi okres, kiedy ten obszar należy już do Polski i wtedy o dziwo też mamy znaczące ewangelickie nazwiska. Był to okres kiedy wielu ewangelików przybywa ze Śląska Cieszyńskiego. Byli oni dobrze wykształconą grupą, która była świadomie polska. I w związku z tym znaleźli się tu bardzo oddani sprawie polskiej ewangelicy, żeby wspomnieć tylko powstańca, a później założyciela i prezesa Związku Architektów na Śląsku Tadeusza Michejdę. W parafii był też znany organista, kompozytor i wykładowca szkoły muzycznej Fritz Lubrich, który wyjechał z Katowic po II wojnie światowej. Był znaczącym kompozytorem. Był Niemcem, ale propagował polską kulturę kompozytorską – Szymanowskiego, Karłowicza. Założył też chyba największy chór liczący 250 osób, który występował z powodzeniem na wielkich estradach całej Europy, w Berlinie, Warszawie. Tak więc również na tym etapie rozwój kultury miał spore oparcie w społeczności ewangelickiej.
Następnie mamy wojnę, a po niej zupełną zmianę realiów.
Po wojnie nadchodzi okres komunizmu. Jeżeli, generalizując, można powiedzieć, że Ślązacy zostali źle potraktowani na swojej ziemi, to ewangelikom śląskim dostało się w dwójnasób. Ze względu na to, że przylepiono im łatkę, nie do końca słusznie, że są to wyłącznie Niemcy. I w zasadzie cała ta grupa musiała wyjechać. Świadczy o tym choćby to, że w naszej diecezji katowickiej nie mamy obecnie żadnej parafii gdzie potrzeba by odprawiać nabożeństwo w języku niemieckim. Ale i wtedy ewangelik Karol Stryja przez wiele lat kierował Filharmonią Śląską, organizując przy tym znaczące konkursy muzyczne. Stanisław Hadyna, który założył Zespół „Śląsk” i zostawił swój trwały ślad. Oprócz ludzi kultury, których mieliśmy wielu szczególnie w muzyce, zostaje szereg osób wyznania ewangelickiego związanych z przemysłem. Prof. Józef Pilarczyk, wielki specjalista od spawalnictwa o międzynarodowej renomie. Czy prof. Władyslaw Sabela, budujący wielkie piece w hutach, przebywający później na placówkach w Indiach, gdzie wykształcił teraźniejszych właścicieli polskich hut. A więc są to wszystko nazwiska wskazujące, że również w dziedzinach poza kulturą, mamy wybitnych przedstawicieli, o czym często się zapomina. Te nazwiska katowickich ewangelików pojawiają się w każdym z tych okresów, składając się na wielokulturowość i wielowyznaniowość Katowic.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.