O górnośląskiej specyfice rozmawiamy z biskupem diecezji katowickiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, proboszczem parafii ewangelicko-augsburskiej w Katowicach ks. bp. Tadeuszem Szurmanem.
A czy dzisiaj ten wkład protestantyzmu w rozwój Katowic i Śląska jest w sposób odpowiedni rozpoznawany i doceniany?
To trudno powiedzieć. Po drugiej wojnie światowej Kościół ewangelicki uległ marginalizacji. Zostały izolowane skupiska, jak chociażby na ziemi cieszyńskiej.
Ale nie odgrywamy już jako społeczność dużej roli. Nie należy jednak w związku z tym przeżywać syndromu zamkniętej twierdzy. Jesteśmy otwarci, nie mamy kompleksu mniejszości, ale mamy świadomość, że społecznie dzisiaj oddziałujemy w nikłym stopniu. Natomiast jesteśmy na Śląsku języczkiem uwagi również życia społecznego. Nasz głos, w połączeniu z historią, jest głosem niekiedy uzupełniającym.
Jakie widzi Ekscelencja związki między kulturą śląską a protestantyzmem? Protestantyzm trafił przecież na Śląsku na bardzo podatny grunt, przyjmując się od początku prawie bez konfliktów.
Tak. Kiedy wybucha Reformacja, to Śląsk, a szczególnie Dolny Śląsk, staje się trzecim co do wielkości jej ośrodkiem. Druga fala rozwoju ewangelicyzmu przypada na koniec XIX w. i wiąże się już z rozwojem przemysłu, przynajmniej jeśli chodzi o Górny Śląsk. Reformacja to nie była na Śląsku jakaś rewolta. To były nowe zasady wiary, które przyjmowano i które zwyciężały bez bezpośredniej konfrontacji. Historia Śląska i Polski na przestrzeni 600 lat to dwie różne historie, również pod tym względem. Mimo wszystko to współżycie na Śląsku było inne niż na terenie Rzeczpospolitej. Polskie grupy husytów, reformowanych luteran czy Braci Polskich były inaczej kształtowane, w dużej opozycji do katolicyzmu, był silny antagonizm. Natomiast na Śląsku miało to charakter zmian religijnych, a nie rewolty społecznej.
Jaki był wpływ protestantyzmu na ukształtowanie się kultury śląskiej i tego, co rozumiemy przez śląskość?
Zacznijmy od tego, co od razu się narzuca, czyli stosunku do pracy. Z tym etosem pracy łączyła się również pewna spolegliwość, uczciwość. Obawiam się, że to zanika w ostatnim okresie i dziś ta nasza „odmienność” od innych regionów nie jest już tak wyczuwalna. Była też pewna taka stabilność. Ślązacy nigdy nie krytykowali władzy, nie sprzeciwiali się jej. Z drugiej strony długo trwało przekonywanie się do nowego. Każdy urząd, ale i Kościół, duchowny, musiał poniekąd zapracować na swoją pozycję. Ksiądz nie miał wysokiej pozycji tylko dlatego, że był duchownym, ale dlatego, że jako człowiek musiał się wykazać w pracy dla swojego środowiska , parafii. I to dotyczyło każdego innego zawodu. Szacunkiem darzono tych, którzy go sobie wypracowali. Śląskie z gruntu jest też to pozostawanie trochę na małym, nie bogacenie się kosztem drugiego. To były pewne cechy, u których podstaw może do pewnego stopnia stał protestantyzm. Ale to nie znaczy oczywiście, że katolicy tacy tutaj nie byli! Powszechność tych postaw była oparta na współżyciu w praktycznej symbiozie. Nie znano słowa ekumenizm, a jednak osiągano to, co dziś nieraz jest trudne. Tiele-Winckler dał przecież grunt pod wszystkie katowickie świątynie, również katedrę i kurię powstałe w okresie międzywojennym. A więc miało to bardzo praktyczny wymiar. Tu oczywiście nikt nie uzgadniał doktryn religijnych, ale ludzie się wzajemnie po prostu szanowali.
Ksiądz Biskup urodził się i wyrósł na Śląsku Cieszyńskim. Natomiast jeśli chodzi o pracę, to od kilkudziesięciu lat jest związany ze okręgiem przemysłowym. Czy z tej perspektywy można mówić o Śląsku jako o regionie historycznym, który wciąż posiada jakiś wspólny mianownik?
Na pewno jest kilka takich wyznaczników. To jest na pewno mowa śląska godka, która jest zróżnicowana i w tym momencie nawet na jej obszarze trudno nam znaleźć wspólny mianownik, choćby w kwestii jej zapisu. To są stroje ludowe, które są wyznacznikiem regionalizmu i do których obecnie się wraca. Łączy się to tu trochę z kulturą religijną. Stroje ludowe zaczynają się pojawiać przy komunii, przy konfirmacji. Jest też silna tradycja śpiewu nieprofesjonalnego, który na Śląsku był i mimo wszystko nadal jest. W mniejszym stopniu dotyczy to młodych, ale średnie pokolenie również w ten sposób umacnia swoją tożsamość.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...