Zna pani „Czarodziejską górę”? – pyta Zbigniew Umiński, aktor i reżyser. – Jest tu coś z jej atmosfery. Do Skolimowa zabrał ze sobą tę książkę Tomasza Manna.
Każdy z nas układa tu sobie życie według własnych chęci – opowiada Umiński, od kilkunastu lat rezydujący w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie. – Ale przychodzi czas, kiedy ciało odmawia posłuszeństwa, a wtedy przechodzi się na łóżko do „szpitalika” na parterze. I już wiadomo, że jest się na mecie. Nie ma alternatywy. Trudno, żeby pielęgniarka biegała do chorego na trzecie piętro. Każdy z 40 rezydentów ma pokój pokazujący jego charakter. Powstały z fragmentów dawnych mieszkań i z tego, co zostało w spadku po kolegach. Wnętrze przypomina pałac, bo antyki z duszą przywozili tu znani artyści. Inaczej przegląda się w lustrze po Danucie Rinn, wkłada ubrania do szafy po Jerzym Szaniawskim czy kładzie kubek na stole, który przekazała lekarka Stefana Jaracza. – Jeżeli istnieje niebo, to będzie w nim Skolimów – jest przekonany Umiński. – Tylko tam nic nas nie będzie bolało – mówi. Właśnie zbiera się do wyjazdu do Warszawy, żeby popracować w bibliotece. – Niektórzy zazdroszczą mi, że mogę tam jechać o własnych siłach – uśmiecha się. W domu, gdzie średnia wieku mieszkańców wynosi 88 lat, to powód do zadowolenia. – To dom weteranów, bo praca w teatrze jest rodzajem walki – uważa Umiński. – Sam walczyłem o scenę dla Teatru Lalki i Aktora „Kasperek”, którym kierowałem przez kilkanaście lat w Rzeszowie, o możliwość występów w nowych miejscach – wylicza. I dodaje, że nie żałuje wyboru tego przytułku. – Słowo „przytułek” ma związek ze słowem „przytulić” – mówi. – Przytulenie to piękna rzecz. Tutaj to potrafią.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
już od 14,90 zł
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Innym z zagrożeń jest zagospodarowanie emocji dla zysku z wykorzystaniem AI.
Film „mocno kultowy”. Co, ze względu na tematykę, sprawia, że także niepokojący.
W operze przede wszystkim chodzi o emocje, a właściwie o wyzwolenie tych emocji.
Bo przecież już sam znaczek pocztowy jest – a przynajmniej często bywa – dziełem sztuki.