Znane od wieków podania o zbójnikach, rabujących bogatych, by dać biednym i posiadających niezwykłe umiejętności, wyrażały potrzeby tych, którzy je opowiadali, dając im nadzieję na lepsze jutro - to jeden z wniosków niedawnej konferencji w Chorzowie.
Pretekstem do zorganizowania w Górnośląskim Parku Etnograficznym konferencji pt. "Zbójnicy i zbójnictwo - prawda i legenda" z udziałem folklorystów i literaturoznawców z Polski i Czech stała się 300. rocznica śmierci znanego dobrze, również Polsce, słowackiego zbójnika Juraja Janosika, która minęła w tym roku. Naukowcy podjęli próbę oddzielenia historycznej prawdy od mitów i analizy przekazów, jakie powstawały przez wieki o zbójnikach.
Oprócz Janosika przypomniano też Czecha Ondraszka, działającego podobnie jak Janosik na przełomie XVII i XVIII wieku, czy Jerzego Fiedora zwanego Proćpakiem, grasującego pod koniec XVIII w. na Żywiecczyźnie. Działający wspólnie w latach 70. XIX w. Eliasz i Pistułka kradli i napadali na terenach dzisiejszych Bytomia, Katowic, Mikołowa i Gliwic, zaś pod koniec XIX w. na Kielecczyźnie i w Zagłębiu Dąbrowskim przestępczą działalność prowadził zbój Malarski.
Jak podkreśliła kierownik działu nauki i edukacji chorzowskiego skansenu dr Agnieszka Przybyła - Dumin, rzeczywiste dokonania historycznych postaci obrosły często legendą odległą od rzeczywistości.
"W podaniach ludowych zbójnicy potrafili zrobić więcej niż jakikolwiek śmiertelnik - oszukać wszystkich, przebrać się za niemalże każdą postać, umknąć obławie, uratować innych z najbardziej beznadziejnych sytuacji. Zabierali bogatym, dawali biednym, czasem podrzucając nocą skarby na próg domu. Jaką to każdemu dawało nadzieję! Pistułka miał mieć kwiat paproci i za jego sprawą otwierać każdy zamek. Malarski był z kolei podobno niezwykle urodziwym mężczyzną, któremu żadna kobieta nie mogła się oprzeć" - powiedziała PAP Przybyła.
"Niewątpliwie mogło się zdarzyć, że zbójnicy swoim bliskim czy znajomym coś dali, w przekazywanych sobie opowieściach nie to było jednak najważniejsze. To była realizacja nadziei tych ludzi, że coś im nagle spadnie z nieba, że bogatych, czyli tych, którzy mnie zabierają, dosięgnie wreszcie jakaś sprawiedliwość. Dlatego te opowiadania o w gruncie rzeczy negatywnych postaciach to tak piękne historie, które czynią z nich bohaterów" - dodała Przybyła-Dumin.
W konferencji udział wzięli naukowcy z Uniwersytetu Wrocławskiego, Uniwersytetu Masaryka w Brnie i Akademii Techniczno -Humanistycznej w Bielsku-Białej.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.