Pracujemy z tym, co mamy
Jaki byłby Dawid Michała Anioła, gdyby mistrz zaczął pracę w dziewiczym kamieniu? Jakich artystycznych wyborów wówczas by dokonał? Czy rzeźba byłaby równie wspaniała jak ta, którą otrzymaliśmy i którą tak uwielbiamy? Jörg Bittner Unna / CC-SA 4.0

Pracujemy z tym, co mamy

Russ Ramsey

publikacja 16.07.2025 05:10

Nikt nie jest doskonały – nie w tym życiu. Żyjemy w świecie pełnym ograniczeń. Wszyscy je napotykamy i wszyscy je mamy.

Jeśli jesteś podobny do mnie, to chciałbyś, aby tak nie było, i trudno ci zaakceptować ten stan rzeczy. Niemniej ograniczenia są faktem – i częścią Bożego projektu. Nawet nasz pierwszy rodzic, Adam, gdy jeszcze był sam, rozejrzał się i stwierdził, że potrzebuje pomocy, potrzebuje drugiej ludzkiej istoty.

Ewa nie rozwiązała problemu ograniczeń Adama. Bóg nie uśpił mężczyzny i nie zaszczepił w nim tego, czego mu brakowało. Zamiast tego wziął coś z mężczyzny i stworzył partnerkę, która była mu pomocna, ale jednocześnie od niego odrębna. Dar Ewy potwierdził, że tak właśnie sprawy mają się toczyć. Nie jesteśmy w stanie sami uporać się ze wszystkim. Potrzebujemy pomocy i ją uzyskamy.

Czasami pomoc, którą otrzymujemy, wymaga od nas dostosowania się do nowego kursu; osoba, która pojawia się przy nas, ma własną osobowość, zmienia rytm naszego życia, wpływając na wszelkie nasze przedsięwzięcia. Być może działa szybciej od nas lub odwrotnie – dłużej zastanawia się, nim podejmie jakieś działania. Może woli konkret, podczas gdy my preferujemy abstrakcję. Wnosi zmiany do naszych sztywnych planów, nadaje strukturę naszej mglistej wizji lub wprowadza realia ekonomiczne do naszych marzeń. Niekiedy zdarza się, że otrzymujemy do ukończenia dzieło rozpoczęte przez innych i to do nas należy doprowadzenie go do celu. Czasami inni „dziedziczą” nasze dzieło i kończą tworzenie tego, co rozpoczęliśmy.

Jedną z najpiękniejszych rzeczy, jakie rozpoznaję w tej części Bożego planu, jest to, że nasze ograniczenia i nasza potrzeba pomocy innym przynoszą rezultaty – piękne, pożyteczne, nieoczekiwane – których nikt z nas nie potrafiłby osiągnąć ani nawet nie pomyślałby o ich osiągnięciu. Historia Dawida pomaga nam to dostrzec.

U podstaw stworzenia posągu Michała Anioła legły ograniczenia. Przede wszystkim wszystko zależało od tego, co dawało się wykuć z konkretnego kamienia. Rozpoczynając pracę, Michał Anioł musiał wziąć pod uwagę to, co zrobili dwaj wcześniejsi rzeźbiarze, których twórcze wybory i błędy techniczne w pewnym stopniu zdeterminowały wygląd Dawida. Ograniczenie to wpłynęło na cały efekt końcowy – nie tylko na kompozycję dzieła, ale także na jego integralność strukturalną. Michał Anioł otrzymał blok marmuru, który inni już na swój sposób kształtowali.

Pracujemy z tym, co jest nam dane. Nikt z nas nie buduje niczego na nienaruszonym fundamencie. Wiele osób i ich decyzji – lepszych lub gorszych – odegrało istotną rolę w wyznaczeniu miejsca, w którym się znajdujemy. Istnieje także duże prawdopodobieństwo, że każdy z nas kształtuje jakiś element fundamentu, na którym pewnego dnia stanie ktoś inny.

Jaki byłby Dawid Michała Anioła, gdyby mistrz zaczął pracę w dziewiczym kamieniu? Jakich artystycznych wyborów wówczas by dokonał? Czy rzeźba byłaby równie wspaniała jak ta, którą otrzymaliśmy i którą tak uwielbiamy? Michał Anioł odłupał fragmenty kamienia, jaki postawiono przed nim. Musiał dostosować się do wizji innych rzeźbiarzy. Musiał dostosować się do wymiarów przekazanych przez kamieniarzy, którzy jako pierwsi ociosali marmur z Alp Apuańskich. Musiał również dostosować się do spisanej treści Pisma Świętego; historia Dawida nie została wymyślona przez niego. Te ograniczenia odegrały rolę w wykuwaniu z tego konkretnego kamienia postaci pasterza, o którym czytał i którego sobie wyobrażał. Niektóre z wyborów zostały dokonane za niego. Bez nich mielibyśmy dziś coś innego niż Dawid Michała Anioła.

Nie umiem sobie wyobrazić ani jednej rzeczy w moim życiu, która nie nosiłaby śladu innych ludzi. Zgaduję, że ty też nie umiesz takiej znaleźć. Oczywiście chcielibyśmy, by niektóre ślady obcego dłuta nigdy nas nie naznaczyły – te, które zmuszały nas do proszenia o litość, które rozpalały głód rozpoczęcia wszystkiego na nowo. Ale wszystkie one były konieczne, by odnowić nasze spojrzenie na świat, by dostrzec dobro, prawdę i piękno, których inaczej byśmy nie poznali.

Życie naznaczone ograniczeniami to jeden ze sposobów doświadczania piękna, w innym przypadku będącego dla nas niedostępnym. Takie życie skłania nas do podejmowania się dobrych dzieł, których inaczej byśmy nie wybrali, a także do otwierania się na relacje, których inaczej byśmy nie doceniali. Dla chrześcijanina akceptacja własnych ograniczeń to jeden ze sposobów, w jakie jesteśmy kształtowani, tak by pasować do siebie niczym żywe kamienie w ciele Chrystusa. Podobnie jak nasze mocne strony są darem dla Kościoła, tak samo są nim nasze ograniczenia.

*

Powyższy tekst jest fragmentem książki "Światło pożyczone. Jak z niedoskonałego życia uczynić dzieło sztuki". Autor: Russ Ramsey. Wydawnictwo PROMIC

Światło pożyczone

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona