Jak powinien wyglądać spełniony mnich i szczery chrześcijanin?
"Dziennik Galfryda" to zapiski mnicha, trapisty, który prowadzi życie ukryte za murami klasztoru – życie egzotyczne, a zarazem powszednie, zwyczajne i proste, po prostu ludzkie.
Oddany modlitwie i pracy, Michał Zioło, wnikliwy obserwator, potrafi zarazem z pewnego dystansu spoglądać na rzeczy tego świata. Pisze o życiu duchowym i osobistych zmaganiach, ale też o współczesnym Kościele i jego bolączkach, obchodzi go rzeczywistość polskiej i francuskiej polityki, uczestniczy w intelektualnej debacie, przygląda się współczesnym modom. O mnichach mówi się, że żyją poza światem i zarazem w sercu świata. Takie właśnie jest życie, którego strzępy zawiera Dziennik Galfryda.
Wydawnictwo W drodze Galfryd to imię kota z poematu Christophera Smarta. Galfryd został nazwany w tym wierszu „sługą Boga żywego, służącego Mu co dzień punktualnie i pilnie”, który „poświęciwszy uwagę Bogu i samemu sobie, poświęca ją swojemu bliźniemu”. I „mruczy z wdzięcznością, gdy Bóg pochwali go jako dobrego kota”.
Przy lekturze poematu Smarta – pisze Zioło – myślałem przekornie, że właśnie tak powinien wyglądać spełniony mnich i szczery chrześcijanin. Umieściłem więc to imię w tytule niejako „życzeniowo”, dla zawstydzenia siebie, człowieka wciąż szukającego i wciąż w drodze.
***
Mieliśmy dla Państwa 5 egz. niniejszej książki. Pytanie konkursowe było następujące: która święta Kościoła katolickiego uchodzi za patronkę (opiekunkę) kotów? Odpowiedź: św. Gertruda z Nivelles. Książki otrzymują:
Jakub Terlikowski z Kęt, Michał Mikołajczyk z Siemianowic Śląskich, Basia Kotarba z Żywca, Małgorzata Swarowska z Poniszowic i Michał Wąsik z Brzeska
Gratulujemy, nagrody prześlemy pocztą.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.