Na scenie oglądamy walkę dwojga ludzi niespełnionych, wypalonych emocjonalnie, oskarżających się nawzajem.
Znowu interesujący spektakl w teatrze Kamienica. Polityka repertuarowa tej sceny łączy potrzeby publiczności spragnionej lekkiej rozrywki z pozycjami o wysokich walorach artystycznych. Tak jak w historii Poli Negri czy Wiery Gran, w które świetnie wcieliła się Justyna Sieńczyłło, tak i w ostatniej premierze.
Fabuła spektaklu jest równie pokrętna jak tytuł, który brzmi „Dziś wieczór arszenik, czyli komedia z kawą”. Na scenie oglądamy walkę dwojga ludzi niespełnionych w małżeństwie, wypalonych emocjonalnie, oskarżających się nawzajem o nieudane życie. Gdyby nie fakt, że ci raniący się boleśnie partnerzy nie mogą bez siebie żyć, można by nazwać ten spektakl studium o nienawiści.
Sztuka kieruje się własnymi prawami, w tym do przerysowywania, ale zapewne zauważylibyśmy i wokół siebie wiele par, które czyhają na każde potknięcie drugiej połówki, by ją upokorzyć, skompromitować, ośmieszyć. Czy wszystko, co ich kiedyś łączyło, legło w gruzach? Jesteśmy w stanie uwierzyć, że małżonkowie zdolni są nawet do zbrodni, byle uwolnić własne namiętności od napięć. Ale sztuka obfituje w niespodzianki, w nieprzewidziane psychologicznie zwroty i to stanowi zarówno jej walor, jak i pułapkę.
Atutem spektaklu jest wspaniała gra aktorska. Maria Pakulnis wydobywa niezwykłe możliwości swojej roli. Chwilami neurasteniczna, chwilami obojętna, czuła i nienawistna. Pełna goryczy i siły. Pozostaje tylko żałować, że tak rzadko widujemy tę świetną aktorkę na scenie. Natomiast uważam, że reżyser potraktował wielowymiarowość tekstu zbyt dosłownie i nie zawsze wiedział, jakim tropem podążyć.
Na szczęście tak wytrawni aktorzy jak Maria Pakulnis i Miłogost Reczek nie pogubili się. Szkoda jednak, że wzruszające wyznanie bohaterki o rodzącej się miłości do człowieka, z którym postanowiła spędzić życie, rozmyło się w kolejnych kwestiach. Takich niewygranych motywów znalazłabym więcej.
Publiczność oglądała spektakl zafascynowana: wyrafinowana gra, którą prowadzą ze sobą bohaterowie, jest niewątpliwie wciągająca.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.