O hierarchii wśród instrumentów muzycznych, odzwierciadlającej istniejące w społeczeństwie podziały ekonomiczne, klasowe, a nawet rasowe opowiada wydana właśnie książka Adama Czecha "Ordynaci i trędowaci. Społeczne role instrumentów muzycznych".
Gdańskie wydawnictwo słowo/obraz terytoria podkreśla, że opublikowana przez nią ponad 260-stronicowa pozycja to "pierwsza w Polsce próba spojrzenia na instrumenty muzyczne z perspektywy socjologicznej".
"Myślę, że rzeczywiście brakowało takiej pozycji w polskiej literaturze. Dla przykładu w Stanach Zjednoczonych tego typu pisanie o instrumentach czy, szerzej, o przedmiotach kultury materialnej jest sprawą oczywistą, podobnie bywa zresztą na zachodzie Europy" - powiedział PAP autor książki.
Zdaniem Czecha, znikome zainteresowanie w naszym kraju pochodzeniem i rodowodem instrumentów wynika ze "słabo rozwiniętego mieszczaństwa i braku przywiązania do materialnego dziedzictwa". "Jesteśmy tak naprawdę, w większości narodem chłopskim, który jeszcze się tych chłopskich korzeni wyrzeka" - ocenił.
Omawiając problematykę związków poszczególnych instrumentów z historią społeczeństw autor sięga wielokrotnie po porównania z literatury pięknej, filmu, tekstów piosenek, teledysków oraz związków frazeologicznych istniejących w różnych językach.
Czech pisze w książce, że "za absolutny kanon w zachodniej muzyce poważnej możemy uznać dwa instrumenty: fortepian i skrzypce" i - jak podkreśla wymienia je alfabetycznie - ale w "muzycznym dyskursie, tak profesjonalnym, jak i potocznym, pierwszeństwo bywa przyznawane jednemu, drugiemu, bywa też, że oba są zrównywane".
Oprócz skrzypiec i fortepianu Czech opisuje także w swojej książce takie instrumenty jak harfa, organy, wiolonczela, kontrabas, altówka, gitara, saksofon, mandolina, banjo i akordeon.
Czech dodał w rozmowie z PAP, że za historią poszczególnych instrumentów kryją się czasem autentyczne, ludzkie dramaty.
"Dla przykładu jest muzyk grający na altówce, z którą związany jest cały bagaż kulturowy, o którym piszę w książce, że są to tzw. trzecie skrzypce, czyli instrument pogardzany i lekceważony. Działa tu mechanizm błędnego koła: nikt na tej altówce nie chce grać, dochodzi do negatywnej selekcji. Ci muzycy, którzy nie sprawdzają się na skrzypcach delegowani są do altówki. I tak oto stereotypy o instrumencie wpływają realnie na ludzkie losy" - wyjaśnił Czech.
Jego zdaniem, osoby grające na fortepianie i skrzypcach albo gitarzyści rockowi i saksofoniści jazzowi mają z góry większe szanse na to, aby zostać uznanym przez szeroką publiczność za mistrzów i wirtuozów. "Takie instrumenty jak obój, fagot, altówka, kontrabas są gdzieś w tle. Nieprzypadkowo właśnie w monodramie +Kontrabasista+ Patricka Suskinda pojawia się sfrustrowany, rozżalony i niedoceniony muzyk grający na tytułowym instrumencie" - zaznaczył.
"Na przykładzie instrumentów i ich hierarchii pokazuję podział w społeczeństwie, czyli, że są tytułowi ordynaci - ci najbardziej wyróżnieni oraz trędowaci, z którymi nikt nie chce rozmawiać, a nawet podać ręki. Tytuł nawiązuje do powieści +Trędowata+ i +Ordynat Michorowski+ Heleny Mniszkówny" - wyjaśnił Czech.
Czech uważa, że w Polsce rozróżnienie na instrumenty lepsze i gorsze, wartościowe i prymitywne jest nadal aktualne.
"Spora część osób wrzuca instrumenty spoza kanonu do jednego worka z napisem jarmarczne i uliczne i przestaje się nimi przejmować. Tymczasem, są przykłady amerykańskich muzyków grających na mandolinie rozbudowane formy symfoniczne z muzykami z najlepszych orkiestr; czy tak jak Bela Fleck, który jest największym, żyjącym wirtuozem banja i grał praktycznie z największymi muzykami na świecie; nagrał np. płytę w Chickiem Coreą, ale wykonuje też dzieła klasyczne Chopina, Debussego i Paganiniego" - podkreślił autor książki "Ordynaci i trędowaci. Społeczne role instrumentów muzycznych".
W opinii Czecha, szczególnie emblematyczne dla kultury amerykańskiej jest banjo.
"W nim jak w soczewce skupia się historia Stanów Zjednoczonych. Instrument ten przywieźli do Ameryki czarnoskórzy niewolnicy z Afryki, a potem na przestrzeni dziesięcioleci przeszedł swoistą ewolucję. Najpierw został przechwycony przez białe elity z wielkich miast Nowego Jorku, Bostonu i Filadelfii. Moda na banjo w tych środowiskach po jakimś czasie minęła i trafiła jakby na zasadzie rynku wtórnego na południe Ameryki do białych muzyków. Dzisiaj banjo jest synonimem rdzennie białej Ameryki. I to jest największa ironia dziejów, że instrument czarnoskórych niewolników został symbolem białego Południa" - powiedział autor książki.
32-letni Adam Czech pochodzi z Poznania, z wykształcenia jest socjologiem kultury. W 2008 r. wydał książkę "Sprzedawcy wiatru. Muzykanci i ich muzyka między wsią a miastem". Gra też na gitarze i mandolinie w zespołach nurtu folk, bluegrass, americana; jest też autorem tekstów piosenek.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.