W Prałatówce krakowskiego kościoła Mariackiego konserwatorzy odkryli niedawno nieznane malowidła.
– Po XVII-wiecznej przebudowie układ wnętrz niewiele się zmienił, raczej dekoracja. Pomieszczenia zostały przedzielone na pół, wybudowano oficynę tylną, gdzie były kuchnia, piekarnia i stajnie – mówi H. Rojkowska-Tasak. Całością prac konserwatorskich w Prałatówce kieruje Małgorzata Mrzygłód-Tomasik, natomiast badaniami architektonicznymi zajmuje się Waldemar Niewalda. – Odnawiamy m.in. fasadę zdobioną malunkami naśladującymi sgraffito, stiuki w sieni budynku, elementy kamieniarki – mówi konserwatorka.
Dla przyjaciół i biednych
Podczas prac w mieszkaniu proboszczów mariackich na piętrze budynku zupełnie niespodziewanie odnaleziono fragmenty malowideł z początków XVII wieku w typie renesansowym.
– Przedstawiają Chrystusa z 12 apostołami oraz proroków Starego Testamentu – mówi H. Rojkowska-Tasak. Pod wizerunkami apostołów umieszczono fragmenty łacińskiego tekstu „Credo”. Malowidła nie zachowały się, niestety, w całości. Przetrwały większe fragmenty postaci apostołów (brakuje jednak trzech wizerunków, m.in. św. Jana i św. Jakuba) oraz mniejsze postacie starotestamentowych proroków.
– Nie zasłonimy tych malowideł z powrotem. Będą, oczywiście, eksponowane – zapewnia M. Mrzygłód-Tomasik. – Przez te prace remontowe jestem tymczasowo bezdomny – żartuje ks. dr Dariusz Raś, archiprezbiter mariacki.
– Główne prace konserwatorskie i remontowe powinny zakończyć się do połowy listopada. Potem przyjdzie czas na prace wykończeniowe. Da Bóg, zakończymy je na przyszłoroczną Wielkanoc. Prace, wycenione na ok. 3,5 mln zł, są w 80 proc. finansowane z pieniędzy parafii mariackiej, dofinansowywane zaś przez Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa. Na budynku widnieje łaciński napis: „Pateat amicis et miseris” (Niech będzie otwarty dla przyjaciół i biednych).
– I będzie tak dalej. Tak jak dawniej, budynek po remoncie będzie dalej spełniał trzy role: mieszkalną, mensy dla kapłanów, gdzie codziennie będzie się wydawało ok. 20 posiłków, wreszcie reprezentacyjną – mówi ks. Raś.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.