Historia opowiedziana po to, by dać świadectwo o cudach Bożej miłości.
Wydawnictwo Znak Więzienie, alkoholizm, porzucona rodzina, bezdomność, w końcu lina ukradziona ze sklepu z profesjonalnym żeglarskim sprzętem – w jednym tylko celu: skończyć to marne życie. I gdy nie ma już nic do stracenia, szansa dana Bogu.
Henryk Krzosek wykazuje się dużą odwagą, robiąc w wydanej przez Znak książce "Bóg znalazł mnie na ulicy i co z tego wynikło" publiczny rachunek sumienia z "alternatywnego" życia. Niech nikt jednak nie sądzi, że chodzi tu o tani ekshibicjonizm w stylu „Rozmów w toku”. To historia opowiedziana bardzo pokornie, bez epatowania i tylko po to, by dać świadectwo o cudach Bożej miłości.
Co to ma wspólnego z życiem przykładnego chrześcijanina chodzącego co niedziela do kościoła? Chyba wszyscy mamy skłonność do tego, by Bogu dać szansę dopiero, gdy nie mamy innego wyjścia. No i wszyscy mamy z czego się nawracać. Naprawdę.
***
Fragment książki "Bóg znalazł mnie na ulicy i co z tego wynikło" przeczytasz tutaj.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.