Tysiąc lat Podegrodzia. Dziś zabieramy Czytelników do jednej z najstarszych miejscowości i parafii w diecezji tarnowskiej. Z Podegrodzia, w linii prostej, jest 3,5 kilometra do Starego Sącza, a 12 do Nowego. Osiemset lat temu Sącz jeszcze był tutaj.
Bartłomiej Urbański, archeolog z Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu, pokazuje przedmioty wydobyte z Grobli, jednego z dwóch, obok Zamczyska, gródków, które tysiąc lat temu funkcjonowały w Podegrodziu. Te wyryte linie na płaskim kamieniu to młynek, gra, która była bardzo popularna, zwłaszcza w średniowieczu. Ten zaś mały przedmiot to element ówczesnej wagi jubilerskiej. Grobla musiała być naprawdę znacznym ośrodkiem – przyznaje. Tak było i tak pozostało.
Ludzie na górze
Na rzut średniowiecznym kamieniem z Podegrodzia są Naszacowice, a w nich dobrze przebadane pozostałości grodziska plemiennego. Datuje się je na VIII wiek. – Jego powierzchnia to 15 ha. To był olbrzymi obiekt. Można powiedzieć, że jeden z największych grodów państwa Wiślan – przekonuje Bartłomiej Urbański. Miał on kilka podgrodzi (stąd nazwa dzisiejszego Podegrodzia). Na terenie Sądecczyzny tak wielkiego grodu w tamtych czasach nie było.
– Gród w Naszacowicach w okresie od 2. połowy VIII do XI w. był centralnym ośrodkiem skupiska osadniczego w Kotlinie Sądeckiej. Pełnił przede wszystkim funkcję grodu schronieniowego dla okolicznej ludności – zauważa dr Jacek Poleski, badacz wczesnośredniowiecznych grodów. Przestał w swej funkcji istnieć prawdopodobnie około 1030 roku. W Muzeum Lachów Sądeckich wisi zdjęcie Wojciecha Migacza, miejscowego fotografa, którego najstarsze prace mają grubo ponad 100 lat. Jest wśród nich zdjęcie, jak na wałach w Naszacowicach siedzi ok. 200 mieszkańców Podegrodzia, którzy wybrali się tu na niedzielną krótką wycieczkę. Siedzą poniekąd na grodzie, skąd wywodzili się ich pradziadowie.
Władza miejsca
Naszacowice uległy zniszczeniu. Ich rolę przejęły mniejsze gródki w Podegrodziu. One prawdopodobnie pełniły rolę ośrodka władzy piastowskiej na tym terenie.
– Historycy spierali się i spierają trochę do dziś na ten temat – uśmiecha się B. Urbański. Jednak przekonująco wyglądają dociekania dr. Andrzeja Żakiego, który pisząc o wędrówkach Sącza, konsekwentnie pisze, że Sącz, jako główny ośrodek administracji i władzy w regionie był wówczas w Naszacowicach lub Podegrodziu. Pierwsza wzmianka o kasztelanie sądeckim ma pochodzić dopiero z 1224 roku, choć urząd ów znany był w XII wieku, sto lat wcześniej. Tak czy inaczej Sącz, jako miasto, założony został około 1273 roku, prawdopodobnie w oparciu o prosperującą dobrze kasztelanię, którą po spaleniu Grobli i Zamczyska przeniesiono na drugi brzeg Dunajca.
Dlaczego Sącz nie pozostał w Podegrodziu? – Teren górzysty, Dunajec często wylewał, prawdopodobnie płynął bliżej wsi, a założenie miasta wymagało miejsca, by poprowadzić siatkę ulic, wytyczyć rynek. Tu miejsca na to nie było – mówi o jednym z powodów Bartłomiej Urbański.
Kamień „milowy”
Podegrodzka parafia obchodzi jubileusz 1000-lecia istnienia. – No cóż, dowody na to mamy raczej pośrednie – przyznaje ks. Józef Wałaszek, proboszcz i dziekan podegrodzki. 150 lat temu Szczęsny Morawski badając Sądecczyznę, napisał o Podegrodziu, że to jest miejscowość starożytna. Nieco później „Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego….” Odnotował, że „parafia powstała w 1014 roku i miała drewniany kościół”.
– Ludzie pamiętają, że 20–30 lat temu był tu wmurowany w ścianę kościoła skalny blok, taka kamienna stala, na którym wyryty był rok 1014. Dawno temu, w czasie jakichś remontów, pewnie w wyniku nieostrożności pracowników i kruchości materiału, kamień się rozpadł – opowiada ks. Wałaszek. Ale to nie wszystko. Prawie 200 lat temu ówczesny proboszcz zapisał w kronice parafialnej, że stary kościół się rozleciał, dlatego przystąpili do budowy obecnej świątyni, ale że w starym były drzwi prastare z wyrytą datą: 1014 rok. Dowody pośrednie są słabe, niemniej jednak trudno byłoby je całkiem zlekceważyć.
Dwa epizody
Wspomniany „Słownik” odnotowuje też, pisząc o parafii, że „w 1448 roku zniósł ją biskup krakowski Zbigniew Oleśnicki, przeznaczając wieś kolegiacie nowosądeckiej, która utrzymywała tu expozyturę”.
– To nie był dla Podegrodzia dobry czas. Najtrudniej było na początku wieku XVII, kiedy ludzie czuli się tu całkowicie zaniedbani religijnie, bo prepozyt rezydował w Dobczycach – opowiada ks. Wałaszek. Toteż postanowili poskarżyć się na kapitułę papieżowi. Poszli zatem mieszkańcy pieszo do Stolicy Apostolskiej z poselstwem.
W archiwach watykańskich jest dokument, który relacjonuje sprawę i odnotowuje, że ludzie z Podegrodzia mają rację. Kto był w poselstwie? Nie wiemy, ale w tym czasie rodzi się tu bodaj najwybitniejszy rodak, późniejszy założyciel zakonu marianów Stanisław Papczyński.
– Jego ojciec był kowalem, sołtysem w Podegrodziu. Nosił przydomek „Papko”, może właśnie dlatego, że posłował do papieża? – zastanawia się ks. Józef.
Historia Podegrodzia pełna jest świadectw wielkiej odwagi mieszkańców tej miejscowości. Teresa Cabała z Gminnego Domu Kultury pokazuje na manekinach lachowskie stroje. – Jest legenda, że męskie wierzchnie okrycie to szwedzkie zapożyczenie – mówi. Istotnie okoliczni w 1651 roku odbili Nowy Sącz z ręki Szwedów. – Jako że był obyczaj brania łupów, mieli ponoć pozabierać kurtki, do których z biegiem czasu dodali haftowane obszycia, takie, jak dziś widzimy na podegrodzkim, czyli lachowskim stroju ludowym – pokazuje B. Urbański.
Homo viator
Obchody jubileuszu trwają już parę miesięcy. – Nie mamy konkretnej daty, więc rozciągamy jego przeżywanie na wiele imprez w ciągu całego roku – informują w ośrodku kultury. – Tysiąclecie to jest dla nas okazja, by oddziaływać duszpastersko. Przyciągnąć ludzi na modlitwę, na koncert, na wystawę, spotkać się, porozmawiać, wspólnie iść ku Bogu – mówi ks. Józef. Zaznacza przy tym, iż w tych działaniach widać, że współpraca może kwitnąć, że wspólna sprawa jednoczy wszystkich ludzi, parafię, gminę.
– Tu ludzie są ambitni, dumni ze swej historii, szanują tradycję, która jest nośnikiem wiary i kultury człowieka, chcą jak najwięcej ocalić, wspólnie troszczyć się o nią – tłumaczy duszpasterz. Lepsze jest wrogiem dobrego, mawiają mądrzy ludzie. Skoro jest dobrze, to może lepiej nie trzeba? – Nie w tym przypadku. Nie możemy stać w miejscu. Kościół jest w drodze i każdy człowiek też. W duchowym rozwoju musimy iść do przodu – uśmiecha się duszpasterz.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...