Oscar i Złota Palma. Rok 1974 bez wątpienia należał do Francisa Forda Coppoli.
Nagrodę Akademii reżyser otrzymał za „Ojca Chrzestnego II”. W Cannes nagrodzono natomiast jego „Rozmowę” – ponury film o samotnym detektywie „ery elektronicznej”.
W latach ’70 ubiegłego wieku chyba tylko najwięksi fantaści i futurolodzy byli w stanie przewidzieć internetowe, wirtualne światy, które dla wielu współczesnych ludzi często bywają bardziej pociągające niż świat rzeczywisty. Harry Caul, główny bohater tego filmu (grany przez Gena Hackmana), jest właśnie kimś takim, choć przecież o Second Life, czy Facebooku nawet mu się nie śniło.
Nie potrafi jednak nawiązać bliższych relacji z innymi ludźmi, a jeśli już znajdzie się w czyimś towarzystwie, robi wszystko, by chronić swoją prywatność (najchętniej schowałby się za anonimowym nickiem, gdyby to tylko było w realu możliwe). Na saksofonie grywa wyłącznie w domu. Nie jest bowiem członkiem żadnego jazzbandu – za akompaniament służy mu muzyka puszczana z płyt. Fascynują go też elektroniczne nowinki, gadżety i urządzenia podsłuchowe, które sam konstruuje, a następnie wykorzystuje w pracy.
Ludzie z branży podziwiają jego profesjonalizm. Nie ma drugiego takiego szpicla/detektywa, jak on. Kiedy więc pod koniec filmu okaże się, że dał się nabrać, zmanipulować, Harry przeżyje to bardzo mocno. Cały jego świat legnie w gruzach (dosłownie: jego mieszkanie stanie się ruiną. Bez „wsparcia elektroniki” to tylko zwykła nora). Przez cały film dręczą go też wyrzuty sumienia. Przed laty najprawdopodobniej ktoś zginął z powodu nagranych przez niego materiałów. Czy najnowsze zlecenie może zakończyć się podobną tragedią?
Wiemy, że inspiracją dla Coppoli było „Powiększenie” Antonioniego. Tam także chodziło o samotność („problem kalectwa uczuciowego, problem wyobcowania jednostki w zindustrializowanym świecie, a także problem niemożności porozumiewania się” – jak pisała Sylwia Langer), ale również o iluzję, złudzenie, niedoskonałość naszych zmysłów. Tyle tylko, że u Antonioniego bohater zobaczył coś, czego nie było (zawiódł go wzrok), zaś u Coppoli zawodzi słuch. Ale nie tylko.
Przecież Caulowi nie tyle coś się przesłyszało, co raczej błędnie to zinterpretował. Zwyczajnie w świecie dał się wyrolować, tak jak i my raz po raz dajemy nabierać się mediom na powyrywane z kontekstów wypowiedzi, które następnie rozdmuchiwane są do rozmiarów afer dnia/tygodnia/miesiąca.
Medialne burze w szklance wody. Także o nich jest ten film. Uświadamia nam jak łatwo je wywołać. Jak niewiele do tego trzeba. Szczególnie dziś, gdy elektronika jest znacznie bardziej doskonała i dostępniejsza, niż w latach ’70. Czasach afery Watergate – epoki, której nastrój „Rozmowa” także fenomenalnie oddaje.
***
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.