- Kiedy mówię, że mam męża, któremu ślubowałam przed Panem Bogiem i nie mam zamiaru go nigdy opuścić, o trójce dzieci, to czasem w "wielkim świecie” słyszę: "Aaa. Bo wy tam w górach tak macie..." - opowiadała w Andrychowie Edyta Golec
- Czasem w tzw. wielkim świecie, kiedy mówię, że mam męża, któremu ślubowałam przed Panem Bogiem i nie mam zamiaru go nigdy opuścić, o trójce dzieci, to słyszę: "Aaa. Bo wy tam w górach tak macie..." - mówiła Edyta. A jej mąż dopowiadał: - "Bez Boga ani do proga" - tak to czujemy. Władza, sława, pieniądze, to potrafi wciągnąć. Nam na szczęście było dane poznać w domu rodzinnym, co jest najważniejsze. I nawet nam do głowy nie przyszło, żeby żyć bez sakramentu małżeństwa czy zamieszkać razem przed ślubem. Dziś też nam łatwiej, bo możemy mieszkać tu, gdzie się wychowywaliśmy, daleko od tego "wielkiego świata", w którym łatwo się zapomnieć...
O męża się modliłam
Edyta i Łukasz Golcowie opowiadali też o tym, jak się poznali, o swojej modlitwie.
- I Łukasz, i Paweł mieli opinię kobieciarzy. Nawet nie próbowałam się nimi interesować. Ale o męża się modliłam - opowiadała Edyta, wspominając czasy wspólnej gry w zespole "Wierchy" w Milówce i późniejsze - w szkole muzycznej. W końcu wpadła w oko Łukaszowi. - Poszliśmy razem na wesele mojego wujka w Radziechowach. Ale potem Łukasz wyjechał na pół roku do Niemiec i słowem się nie odzywał. W końcu napisał... na adres szkoły!
Łukasz wspominał pana Wilusia, portiera jednej ze stancji, gdzie mieszkał z bratem w czasie nauki w Bielsku. - "Rzykejcie chłopcy, rzykejcie codziennie" - to znaczy "módlcie się” - przypominał nam pan Wiluś, który pochodził ze Śląska Cieszyńskiego - mówił Łukasz. - Nasz tata zmarł, kiedy byliśmy w siódmej klasie. Od takich ludzi jak pan Wiluś dużo się uczyliśmy...
- Często padam wieczorem i moją modlitwą są słowa: Panie Boże wybacz, nie mam dziś już siły - opowiadała Edyta. - Ale nie widziałam, żeby choć jednego dnia mój mąż odpuścił Różaniec.
- Do Różańca mnie przekonał św. Jan Paweł II. Mogliśmy się z nim spotkać. Stąd chyba tak mam - dodał jej mąż.
Nie martw się
Dzielili się też tym, jak radzą sobie z wychowywaniem dzieci. Podkreślali pomoc dziadków.
- To najczęściej wyjazdy na weekend, góra dwa tygodnie, kiedy wyjeżdżamy na przykład na koncerty do Stanów. Ale i tak trudno zostawić dom i dzieci - opowiadała Edyta. - Kiedyś bardzo mnie wzruszył nasz starszy syn, kiedy mi powiedział: "Mamusia, są dzieci, których tatusiowie wyjeżdżają do pracy w Norwegii i nie przyjeżdżają nawet trzy miesiące, a wy jedziecie tylko na dwa tygodnie. Nie martw się...".
Nie zabrakło opowieści o tym, jak muzyka towarzyszyła im niemal od urodzenia. Bo rodzice - choć pracowali zawodowo, zajmowali się gospodarstwem i szkół muzycznych nie kończyli - z pasją grali i śpiewali.
Mówili też o najnowszej płycie z kolędami nagranymi przez Golec uOrkiestrę na Jasnej Górze (album już można kupić) i działalności fundacji braci Golec. Dzięki niej uzdolnione muzycznie dzieci z Żywiecczyzny mogą się uczyć gry na tradycyjnych instrumentach góralskich, poznawać tradycje i kulturę swojej małej ojczyzny. Działalność tę umożliwia między innymi kolejne przedsięwzięcie fundacji - albumowe wydawnictwo o strojach górali karpackich.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.