Muzeum Sztuki Złotniczej. Kamienica w centrum Kazimierza Dolnego przyciąga tłumy zwiedzających. Znajdują się tu cuda, których nie zobaczymy nigdzie indziej. Są pięknie utrzymane i stanowią gratkę nawet dla złotniczego laika.
Inicjatorem powstania muzeum był Polak z kanadyjskim obywatelstwem Jędrzej Jaworski, kolekcjoner i miłośnik dawnego złotnictwa. Jego spora kolekcja sreber stołowych, głównie warszawskich, stała się zalążkiem dzisiejszego muzeum, którego misją miało być pokazywanie możliwie pełnego obrazu polskiego złotnictwa. Srebra stołowe zebrane m.in. przez Jaworskiego były tylko wycinkiem tej historii. Udało się ją opowiedzieć lepiej dzięki współzałożycielowi placówki, niedawno zmarłemu Michałowi Gradowskiemu.
– Był on przez wiele lat społecznym kuratorem wystawy i opiekunem zbiorów. Sam wyszukiwał dobre srebra w różnych miejscach. Dzięki jego przyjaźniom i kontaktom do muzeum trafiło wiele depozytów i darów, także współczesnych artystów złotników – opowiada kierownik Muzeum Sztuki Złotniczej, Aniela Zinkiewicz Ryndziewicz.
Kultowe i stołowe
Mimo że część zbiorów, szczególnie tych stanowiących biżuterię współczesną, ciągle jest poza zasięgiem wzroku turystów, to jednak prezentowane w podziemiach nowej siedziby eksponaty zapierają dech w piersiach.
– Pokazujemy srebra dawne, podzielone na dwa działy: złotnictwo kultowe oraz stołowe – mówi kierownik muzeum. Największe emocje wzbudzają srebra kultowe, szczególnie, że prezentowane są zarówno chrześcijańskie, jak i judaistyczne. Jednymi z pierwszych eksponatów są naczynia liturgiczne używane w różnych epokach w chrześcijaństwie. Można tu zobaczyć chociażby, jak zmieniały się formy kielichów mszalnych.
– Możemy to obserwować, oglądając nasz najstarszy gotycki obiekt, kielichy o cechach renesansowych i barokowych, aż po kielichy współczesne – mówi Aniela Zinkiewicz-Ryndziewicz. – Pokazujemy też przykłady najmłodszego naczynia liturgicznego, czyli monstrancji.
Złotnicze unikaty
Eksponatem, którym szczyci się muzeum, jest lavabo, czyli dzban i misa służące do obmywania rąk w czasie Mszy św. Dzban o typie hełmowym, bo kształtem nawiązuje do odwróconego hełmu, jest, jak przekonuje kierownik muzeum, jednym z najpiękniejszych tego rodzaju dzbanów w Europie.
– Bardzo podobny dzban z misą znajduje się także w Wiedniu – informuje A. Zinkiewicz-Ryndziewicz. – W Polsce mamy jeszcze kilka takich przykładów, ale spotkać je można jedynie w kościołach – dodaje. Oprócz sreber katolickich w kazimierskim muzeum prezentowane są także srebra prawosławne.
– Krzyż naprestolny to krzyż który znajdował się w cerkwi za ikonostasem – opowiada pani kierownik. – Leżał, w odróżnieniu od krzyży, które w chrześcijaństwie stoją na ołtarzu. To bardzo rzadki i bardzo ciekawy przykład tego rodzaju złotnictwa – podkreśla. – Na awersie przedstawione jest ukrzyżowanie, a na rewersie, którego aktualnie nie widać – narzędzia męki Pańskiej.
Naczynia święte
Muzeum Sztuki Złotniczej posiada równie ciekawy zbiór żydowskich sreber kultowych, zarówno tych związanych z kultem synagogalnym, jak i świętami żydowskimi i życiem codziennym. Jest zespół naczyń świętych, czyli tych, które mają bezpośrednią styczność z Torą i służą do jej ozdoby lub stanowią pomoc w jej odczytywaniu. Wśród nich m.in. korona zakładana na Torę, tas, w który jest rodzajem tabliczki z miejscem na kartkę informującą o nazwie święta. Jest też jad, czyli pałeczka zakończona dłonią z wyciągniętym palcem wskazującym, służącym do odczytywania Tory, której kart nie można dotykać palcami. W innych gablotach pokazane są też srebra związane z szabatem.
– Ciekawie prezentują się balsaminki, czyli pojemniczki, w których przechowywane były wonne zioła używane na zakończenie szabatu – mówi Aniela Zinkiewicz-Ryndziewicz. – Zapach tych wonnych ziół miał umilić przykry moment zakończenia szabatu oraz moment odejścia drugiej duszy – opowiada. – Żydzi wierzą, że w czasie szabatu wstępuje w nich druga dusza. Zaraz obok można obejrzeć też eksponaty związane ze świętem Chanuki. Są chanukowe lampki i stanowiący dużą rzadkość muzealną bączek chanukowy.
Coś dla ciała
Sala, w której prezentowane są srebra kultowe, przechodzi w salę gdzie można podziwiać, przedmioty i dekoracje stołu z minionych wieków, przeważnie polskich ośrodków złotniczych ale także tych, które wywarły jakiś wpływ na polskie złotnictwo. Są cukiernice, musztardnice, patery i solniczki, a także różnego rodzaju lichtarze. Szczególnie dużo jest cukiernic i właśnie lichtarzy, bo ich prezentacja jest swojego rodzaju ścieżką edukacyjną, dzięki której możemy prześledzić, jak zmieniała się forma tych naczyń w całym XIX w.
Choć muzeum nie prezentuje na stałej wystawie swoich współczesnych eksponatów, to jednak dzięki współpracy m.in. ze Stowarzyszeniem Twórców Form Złotniczych także i te można oglądać w jego murach. Z początkiem stycznia stowarzyszenie, które w tym roku obchodzi 25-lecie swojej działalności, zaprezentowało w kazimierskim muzeum wystawę inaugurującą jubileusz i pokazującą 25 lat pracy stowarzyszenia.
– Na wystawie pokazane są trzy główne grupy prac złotników, związane z wystawami, które w przeszłości były już organizowane – mówi dyrektor Muzeum Nadwiślańskiego Agnieszka Zadura. – Przedmioty na niej prezentowane mogą wydać się bardzo dziwne, zdumiewające i wcale nie kojarzące się ze sztuką złotniczą, szczególnie te pochodzące z wystawy zatytułowanej „STFZ Eko”. Jest tam jednak bez wątpienia mnóstwo świeżych pomysłów, które będą się cieszyć zainteresowaniem zwiedzających. Dla niektórych, co bardziej uzdolnionych, być może staną się nawet inspiracją do samodzielnych prac. Bo jak się okazuje, całkiem atrakcyjny naszyjnik można zrobić ze zmywaka kuchennego – dodaje dyrektor Zadura. Na wystawie prezentowane są też ozdoby z bursztynu oraz eksponaty z wcześniejszej wystawy zatytułowanej „Przezroczystość”. – Ta wystawa pokazuje nie tylko sam produkt – zauważa Agnieszka Zadura. Nowoczesne przedmioty można oglądać w holu głównym muzeum do końca marca. Wystawie towarzyszy prezentacja multimedialna pokazująca pracę złotnika.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.