Nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi. Kto twierdzi, że ją ma, wykazuje się brakiem szacunku dla historii i natury chorału.
Jak w przypadku każdej wielkiej muzyki, jego wykonywanie jest dążeniem do nieosiągalnego ideału, by nie rzec utopią. Trzeba się z nią wszakże zmierzyć.
Największym wyzwaniem w śpiewaniu chorału jest jednoczesne uwzględnienie wszelkich jego aspektów – modlitewnego, estetycznego, historycznego. Optymalna interpretacja musi być więc syntezą, co jest o tyle trudne, iż wymaga wszechstronnych kompetencji.
Najczęściej spotykamy więc wykonania dające pierwszeństwo jednemu z wyżej wspomnianych trzech aspektów – niestety, z pominięciem pozostałych. Zależy to od upodobań i doświadczenia osoby odpowiedzialnej za interpretację. Mamy więc wykonania będące popisem artystycznym, wynikiem karkołomnych nieraz spekulacji teoretycznych czy wreszcie jedynie wyrazem pobożności. Ideałem byłoby uwzględnienie przez wykonanie wszystkich trzech aspektów. Zasługuje na to znaczenie liturgiczne, historyczne i artystyczne tego śpiewu.
Chorał to melodie sprawdzone – by nie rzec „ośpiewane” – przez długie wieki. Wykonywanie ich to najlepszy sposób doskonalenia techniki wokalnej, zarówno pod względem emisyjnym, jak i intonacyjnym.
Także w sposobie wydobywania głosu najbardziej wskazany jest styl będący wypośrodkowaniem pomiędzy głosem ustawionym (operowym), a głosem naturalnym (białym). Nieodzowną jest sprawność techniczna – odpowiedni oddech, wyrównanie barwy, nade wszystko zaś plastyczne łączenie dźwięków i prowadzenie frazy.
Wielką i ostateczną pomocą w ustawieniu głosu jest zawsze wnętrze, w którym śpiewamy chorał. Jego architektura i akustyka winny zachęcać i inspirować do zaangażowania się w wydobywanie pełnego brzmienia.
Chorał jest zasadniczo śpiewem zespołowym. Najpełniej brzmi więc śpiewany przez grupę (scholę). Tylko w ten sposób możliwe jest całościowe, to jest wyrównane prowadzenie linii melodii. Chorał jest szczególną szkołą wspólnotowości. Wyrównane brzmienie scholi nie powinno pozwolić na wyodrębnianie brzmień poszczególnych jej członków.
Zarysowywaniu linii melodii chorałowej winien służyć także oddech, ogromnie ważny aspekt każdego śpiewania. Nie powinien on wymuszać rozmiaru i ekspresji fraz. Lepiej brać go po prostu tam, gdzie potrzebujemy, jakby zawieszając na ten moment prowadzenie frazy. W przypadku śpiewania w większej grupie najlepiej wymieniać oddechy brane indywidualnie, tak, by niekiedy szeroka linia melodii mogła się zupełnie swobodnie rozwijać. Jest to szczególne ćwiczenie w szkole wspólnotowości.
Chorał jest muzyką całkowicie przeciwną jakiejkolwiek popisowości. Wykonawca musi oddać mu się całkowicie – jakby z ukrycia pozwalając, by chorał oddziaływał swą prostotą i mocą. Paradoksalnie wymaga to sporych umiejętności technicznych i niemałej świadomości szerokiego, pozamuzycznego kontekstu chorału.
Wszelkie ekstrawagancje, wyraziste pomysły agogiczne czy ekspresyjne nie są się w stanie utrzymać dłuższą metę: przegrywają ze „zwyczajnością” melodii chorałowej. Nie respektowanie jej prowadzi do obsesji szukania coraz to nowych sposobów wykonania.
Istnieje niebezpieczeństwo wykorzystywania chorału jako wyśmienitej materii nie tylko do popisywanie się własnym głosem, czy wirtuozerią, ale i własną potrzebą ekspresji. W śpiewaniu chorału pozostać musi nieco dyskrecji – a nawet pewnego niedosytu. Można w nim wyśpiewać wszystko, ale na pewno nie w taki sposób, jak by się nam wydawało i chciało.
Jak w każdym rodzaju muzyki, każda fraza chorałowa ma swoją kulminację i swoją do niej drogę. Naturalność, dyskrecja i żarliwość w jej prowadzeniu leżą w sercu tajemnicy chorału. Wykonanie ma pomóc frazie dotrzeć do słuchacza, a nie wykorzystać ją do własnych celów.
Najważniejsze jest odnalezienie swojego optymalnego brzmienia, w którym ukształtowanie ust i gardła winno harmonizować z prawidłowym, opartym o przeponę oddechem. Początkowo dobrze jest uzyskać satysfakcjonujące brzmienie jednego dźwięku, następnie zaś – skupić się na tym, co jest pomiędzy dźwiękami: najpierw dwoma, potem kolejnymi. W tym tkwi sekret frazy chorałowej. Wielką pomocą może być tu śledzenie zapisu dostępnego w Graduale Triplex czy Graduale Novum.
Chorał to w pierwszym rzędzie linia melodii rozpinana na kolejnych dźwiękach danego tonu, a nie szereg interwałów stresujących koniecznością bezbłędnego ich odnalezienia. Najwięcej ekspresji ukrywa się „pomiędzy” konkretnymi dźwiękami. Intensywność tej ekspresji zależeć będzie od rozmiaru interwału, jak też od jego pozycji w skali.
Skoro melodia chorałowa oddziałuje przede wszystkim kształtem swojej linii, ważna jest jej świadomość i jak najlepsze ogarnięcie. W związku z tym za wykonywanie chorału odpowiedzialna jest przede wszystkim głowa. Dopiero potem liczy się głos.
Przez długie wieki chorał przekazywany był jedynie drogą tradycji ustnej. Naturalnym sposobem wchodzenia w jego świat jest więc cierpliwe śpiewanie go w grupie mającej już pewne w tym doświadczenia i tradycję. Właściwą drogą będą tu słuchanie, dostosowywanie się i naśladowanie. O ile zapis przyśpiesza poznanie technicznej struktury melodii, śpiewanie z tymi, którzy praktykują chorał dłużej i systematycznie, nie tylko obiektywizuje nasz stosunek do chorału, ale i uczy – przynajmniej wobec niego – pokory.
Uprzywilejowanym miejscem śpiewania chorałowego jest więc praktykująca go regularnie wspólnota. Wszelkie okazjonalne i sporadyczne jego wykonania, choć zazwyczaj mają charakter specjalnego wydarzenia, winny zawsze być postrzegane jako nadzwyczajne, by nie rzec: nietypowe. Związane z tym emocje zazwyczaj zakłócają normalny, spokojny bieg ekspresji chorałowej, poświadczonej jej wierną, codzienną praktyką.
Nie ma jednoznacznego określenia tempa w chorale. I tu zachodzi konieczność syntezy: musi być ono właściwe, czyli łączyć możliwości wokalne wykonawców z warunkami akustycznymi, pogodowymi i zdrowotnymi. Melodia chorałowa nie powinna się ani dłużyć, ani śpieszyć. Poszczególne nuty w frazie winny bardziej przechodzić jedna w drugą, niż mieć charakter statyczny.
Najlepiej i najuczciwiej śpiewać chorał bez akompaniamentu. Dzięki temu możemy ukazać melodię w całej krasie, nie „deformując” czy „zasłaniając” jej mniej lub bardziej dyskretną harmonią. Harmonizacja podkreśla jedne dźwięki, inne spychając na dalszy plan, przez co zostaje zakłócone naturalne napięcie pomiędzy nimi, wynikające z wiadomej konfiguracji interwałowej danego tonu. Brak akompaniamentu „wymusza” też na wykonawcach całkowitą i wyłączną odpowiedzialność za prowadzenie linii melodii.
***
Bernard Sawicki OSB, W chorale jest wszystko. Ekstremalny przewodnik po śpiewie gregoriańskim, Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.