– Byłem małym chłopakiem, kiedy pierwszy raz usłyszałem naszą lubartowską orkiestrę. Od tamtej pory marzyłem sobie, żeby tak z nimi maszerować ubrany w mundur i grać tak pięknie, że dech zapiera – opowiada dzisiejszy prezes Orkiestry Dętej Ochotniczej Straży Pożarnej w Lubartowie Janusz Ogrodowski.
Każdy ma szansę
Od czasu powstania ogniska muzycznego orkiestra odmłodniała. – Zgłaszają się do nas dzieci, młodzież, ale i dorośli, którzy chcą się uczyć grać. Wszystkich przyjmujemy z otwartymi ramionami – mówi prezes. Najwięcej chętnych zgłasza się na naukę gry na flecie i klarnecie, ale są też otwarci na inne instrumenty. Tak było w przypadku Karoliny Piskorskiej, która w orkiestrze gra od siedmiu lat.
– Przez moją mamę ktoś zachęcił mnie, bym spróbowała grać w orkiestrze – relacjonuje Karolina. – Zawsze interesowałam się muzyką, ale nie miałam sprecyzowanego instrumentu, na którym chciałabym grać. Gdy zgłosiłam się do ogniska, zaproponowano mi saksofon. Wow! To było coś. Przez rok przychodziłam na indywidualne lekcje. Mój nauczyciel dużo ode mnie wymagał, a ja w domu, po zrobieniu zadań szkolnych, zabierałam się za granie. Na szczęście mieszkamy w domu jednorodzinnym, więc nie przeszkadzałam nikomu z sąsiadów. Po roku nauki dostałam zgodę, by przychodzić na próbę orkiestry – opowiada.
Okazuje się, że w Lubartowie talentów muzycznych jest wiele. Może łatwiej je tu odkrywać, bo każdy dostaje szansę. Tak jak Marek – perkusista.
– Zazwyczaj nabór do ogniska organizujemy we wrześniu. Pamiętam, że był to listopad lub początek grudnia, bo zaczynaliśmy ćwiczyć kolędy. Zgłosił się do mnie młody chłopak i powiedział, że chce grać na perkusji. Pytam go, czy kiedyś grał. Powiedział, że nie. Nie miał żadnego przygotowania muzycznego. Już miałem go odesłać, bo nabór się skończył i nie mieliśmy wówczas zatrudnionego nauczyciela od perkusji, ale akurat brakowało nam perkusisty w zespole. Pomyślałem: co mi szkodzi, dam mu szansę. Zaprowadziłem go na próbę orkiestry, posadziłem za perkusją i kapelmistrz powiedział mu, żeby sobie popróbował. Orkiestra zaczęła grać. Nagle obaj z kapelmistrzem uświadomiliśmy sobie, że słyszymy perkusję. Marek grał tak, jakby robił to całe życie. Trudno było nam uwierzyć, że to jego pierwszy raz. Od razu też poszukaliśmy dla niego nauczyciela i tak mieliśmy znakomitego perkusistę – wspomina pan Janusz.
Za repertuar orkiestry odpowiada kapelmistrz pan Andrzej Zaręba. To na jego głowie jest przygotowanie orkiestry do występów.
– Jestem dumny z członków orkiestry. To ich dodatkowe zajęcie, a jednak poświęcają swój czas na próby i występy. Na studiach usłyszałem kiedyś, że sukces w dziedzinie muzyki to 30 proc. talentu i 70 proc. pracy, muzycy więc to ludzie bardzo pracowici – mówi pan Andrzej. Dodaje też, że muzyka uczy wytrwałości i systematyczności, a to z pewnością cechy bardzo pożądane nie tylko wśród młodych ludzi.
W repertuarze orkiestry można znaleźć wszystko. Zarówno bardzo trudne technicznie utwory prezentowane na różnych konkursach, muzykę filmową, pieśni religijne, patriotyczne, marsze i wiele innych utworów. – Jesteśmy w stanie zagrać wszystko. Rocznie koncertujemy około 40 razy, jesteśmy zapraszani na różne uroczystości, jeździmy na przeglądy. Dla wielu muzyków orkiestra jest drugim domem – mówi kapelmistrz.
Jej 87-letnia historia jest dowodem na pasję wielu ludzi, którzy przez te lata orkiestrę tworzyli, prowadzili ją i zapewniali środki na jej funkcjonowanie. Gdyby nie ich determinacja i starania, nie byłoby dziś tylu muzyków w Lubartowie.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...