Podobne do chrztu „świeckie nadanie imienia” fundowano nawet... przedszkolakom. Choć komuniści uważali religię za opium dla ludu, sami rozpaczliwie małpowali obrzędy Kościoła.
Jak wielka była skala takich działań, pokazuje nowy album katowickiego IPN „Za Marksem bez Boga”. Jest tu mnóstwo zdjęć osób biorących udział w nadaniu imienia, pasowaniu na młodzika (zamiast I Komunii św.) i na obywatela (zamiast bierzmowania), wreszcie ze świeckich pogrzebów. I choć album Łucji Marek i Moniki Bortlik-Dźwierzyńskiej jest ogólnopolski, większość zdjęć pochodzi z Rybnika, Pszczyny, Rudy Śl. i innych śląskich miast.
Po co ten cyrk?
„Świeckie nadanie imienia w Pawłowicach”, „Nadanie imion dzieciom ośmiu hutników z »Łazisk«” – krzyczą nagłówki gazet z 1975 i 1979 roku. Okazuje się, że komunistyczne władze aż tak bardzo zapatrzyły się w obrzęd chrztu w Kościele katolickim, że w tych uroczystościach brali udział – małpujący rodziców chrzestnych – „honorowi opiekunowie”. Zamiast księdza występował urzędnik. A wszystko w podniosłej atmosferze i oprawie. Tyle że zamiast składać przy chrzcielnicy deklarację wychowania dzieci w wierze w Boga – rodzice w Urzędzie Stanu Cywilnego uroczyście ślubowali „dołożyć wszelkich starań dla zapewnienia dziecku szczęśliwego dzieciństwa”.
Na jednym ze zdjęć z takiego świeckiego obrzędu widać urzędnika ubranego w... pełną zbroję husarską, ze skrzydłami i lamparcią skórą. Prześmiesznie wyglądają w zestawieniu z tym strojem jego okulary w grubych oprawkach i współczesny kieliszek w dłoni, zapewne pełny – jak można się domyślać – wina musującego „Sowietskoje Igristoje”. Z zamieszczonego obok opisu wynika, że to ten urzędnik odczytał obecnym akt nadania imienia.
Po co ten cyrk? Czy świętowanie nadania imienia w kompletnym oderwaniu od przyjęcia do wspólnoty Kościoła nie wydawało się ludziom śmieszne? Wielu na pewno, a mimo to niektórzy dawali się skusić. Dlatego komuniści liczyli, że świeckie obrzędy stopniowo zaspokoją naturalne potrzeby religijne człowieka.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.