Komedia omyłek sprawia, że ten niekonwencjonalny temat traktujemy z dystansem.
Niewątpliwie mamy już sezon ogórkowy. Większość teatrów zamknęła swoje podwoje aż do września, a te, które grają, oferują lekkie komedie w przekonaniu, które nie wiem, skąd się wzięło, że w miesiącach letnich nie jesteśmy w stanie zaprzątać swego umysłu poważnymi problemami.
Skoro tak, to w ramach relaksu zajrzyjmy na scenę OCH Teatru, który tym razem przygotował dla nas czarną komedię. Zgodnie z gatunkiem tytuł brzmi „Truciciel”, i o najprawdziwszą profesję truciciela chodzi.
Spektakl wyreżyserował Cezary Żak i sam gra tytułową rolę – rzetelnego pracownika firmy Exodus. Jest przy tym przekonany, że wypełnia zadanie w pełni humanitarne, bowiem pozwala odejść z tego świata osobom, które powzięły świadomą decyzję, by rozstać się z życiem.
Zlecenie „szlachetny” Vincent przyjmuje od mężczyzny, który, oczywiście z miłości, chce ulżyć cierpieniom chorej na depresję małżonki. A że jest to czarna, ale jednak komedia, jesteśmy świadkami prawdziwej rewii omyłek. Bowiem drinki, do których została dolana piorunująca w działaniu trucizna, wciąż zmieniają adresatów i gdyby nie uważny przedstawiciel firmy Exodus, zeszłyby z tego świata zupełnie niepowołane osoby.
Po nitce do kłębka dochodzimy do smutnej prawdy, że sekretarka i kochanka szacownego męża Celii zaczyna już wić sobie gniazdko z obecnym pryncypałem, co szybko odkrywa agent firmy. Sam wchodzi w intrygę, z jednej strony chcąc odebrać sowite honorarium, z drugiej ocalić nieświadomą niczego żonę. Do akcji ratowania życia Celii włącza się jeszcze pracownik telefonu zaufania, powtarzając z przekonaniem zdanie: „Życie jest piękne”.
Cała ta intryga, gdzie w porywach zwycięża dobro, nie byłaby taka zabawna, gdyby nie doborowy zestaw aktorów. W roli żony oglądamy Dorotę Pomykałę, w roli sekretarki urodziwą Karolinę Gorczycę, męża i pracownika telefonu zaufania grają Mirosław Kropielnicki i Henryk Niebudek. W drugiej obsadzie znalazły się Małgorzata Foremniak i Dorota Segda. A wiec spróbujmy – z dystansem – spędzić zabawny wieczór.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.