Wykonany z tektury kolorowy róg obfitości wypełniony po brzegi słodyczami, czyli tyta - to niezbędne wyposażenie śląskiego pierwszaka, rozpoczynającego naukę. Ideą prezentu jest osłodzenie maluchom perspektywy wieloletniej edukacji.
1 września to dla pierwszoklasisty dzień przełomowy, z którym od zawsze wiązały się emocje - mówi PAP etnograf dr Maria Lipok-Bierwiaczonek. "Wypełniona słodyczami tyta miała przekonać dzieci, że to są dobre emocje, że nie ma się czego bać" - dodaje.
Zwyczaj obdarowywania pierwszoklasistów słodyczami odnotowano po raz pierwszy w dwudziestoleciu międzywojennym. Tyty dostawały wówczas od rodziców tylko dzieci z zamożnych, mieszczańskich rodzin. Etnografowie przypuszczają, że jest to zwyczaj niemieckiej proweniencji. W Polsce upowszechnił się w latach 60.
"Słychać nawet ostatnio o zwyczaju święcenia tornistrów w kościołach. A więc zaczyna się obudowywać ten dzień (początek szkoły - PAP), jako dzień niezwykłego przełomu w życiu dziecka, coraz nowymi zwyczajami. Stad ten róg obfitości, owa śląska tyta świetnie się w to wpisuje - mówi PAP Lipok-Bierwiaczonek.
Obyczaj fundowania pierwszakom "tyty" powszechny jest głównie na Śląsku, ale też np. na Opolszczyźnie. Znany jest również na Warmii i w Wielkopolsce.
Do zwyczaju należy również wizyta u fotografa, który robi pierwszakowi pamiątkowe zdjęcie z tytą. W zbiorach Muzeum Śląskiego w Katowicach są takie zdjęcia z końca lat dwudziestych XX w.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.