Psychologia, psychoanaliza, czy teorie Carla Gustawa Junga budzą czasem w środowiskach kościelnych wątpliwości. Tymczasem benedyktyńskich mnich Anselm Grün korzysta z nich w swoich pismach od lat.
Grün ma niezwykły dar. Potrafi „ochrzcić” to, z czym inni najchętniej by walczyli. Wykorzystuje odkrycia Freuda, Junga, czy Fromma do pogłębienia własnej wiary i zobaczenia jej z innej, często bardzo ubogacającej perspektywy.
Tak jest i w jego najnowszej książeczce, która dopiero co została opublikowana przez Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC. Nosi ona tytuł „W połowie drogi. Półmetek życia jako duchowe zadanie”, a na jej kartach prócz wspomnianego tu już Carla Gustawa Junga, spotkamy także Jana Taulera, XIV-wiecznego mistyka nadreńskiego. Co ciekawe, ów mało nam znany dominikanin, już w wiekach średnich doszedł do podobnych wniosków, co… tak ponoć „podejrzany” Jung.
Kryzys (duchowy, emocjonalny) to coś trudnego, bolesnego, ale przecież to także szansa. Na poukładanie sobie wszystkiego na nowo, dotarcie do głębi, odnalezienie sensu życia i - przede wszystkim – Boga, z którym nareszcie mamy szansę wejść w prawdziwą i serdeczną relację (kryzys to takie bóle porodowe – przykre, ale konieczne do narodzin Boga. Aby On się narodził, objawił, trzeba zwrócić się do wnętrza. Wreszcie Mu zaufać. W pełni powierzyć swe życie. Wtedy nagle staje się nam bliski, a nie tylko „niby obecny”, odległy, gdzieś tam hen wysoko na niebiosach).
Grün, Tauler i Jung raz po raz udzielają tu bezcennych rad. Choć książeczka ta ma ledwie 90 stron, niemal na każdej jej z nich kryje się jakaś mądrość, czy refleksja, którą ma się ochotę wynotować, podkreślić, zapamiętać. Chociażby ta, że „przyjaciele Boga nie osądzają nikogo prócz siebie”.
Jak żyć? Jak pogodzić się z faktem, że wszyscy umrzemy (a nawet zobaczyć w śmierci sens, cel życia)? I na takie pytania odpowiada autor wraz omawiamy i cytowanymi przez niego myślicielami.
Pozycja bardzo wartościowa.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.