Śmiech przez łzy

„Moje córki krowy” to film wyjątkowy w polskiej kinematografii, bo reżyserce udała się rzecz niezwykła. Nakręciła opowieść, w której dramat przeplata się z komizmem, śmiech ze łzami, a przedstawiona na ekranie historia nie szantażuje widza emocjonalnie.

W ubiegłym roku na ekrany polskich kin weszło kilka filmów podejmujących podobny temat. Były to „Żyć nie umierać” Macieja Migasa i „Chemia” Bartosza Prokopowicza. Obie produkcje opowiadały o chorobie i śmierci w kontekście relacji z rodziną i najbliższymi. Kinga Dębska, autorka filmu „Moje córki krowy”, również opowiada o umieraniu i śmierci z perspektywy najbliższych, ale po wyjściu z kina nie czujemy się zdołowani, wprost przeciwnie. Film Dębskiej to także opowieść o rodzinie, która mimo że nie brakuje w niej zwykłych ludzkich konfliktów, potrafi się zjednoczyć w obliczu tragedii. Pierwszoplanowymi bohaterkami są siostry Marta i Kasia. Starsza Marta, gwiazda telewizyjnej telenoweli, osiągnęła sukces, ale nie potrafi sobie ułożyć życia osobistego. Kasia jest nauczycielką, osobą łatwo ulegającą emocjom i skłonną do egzaltacji. Jej mąż Grzegorz niezbyt radzi sobie w życiu, nieustannie – choć bezowocnie – poszukuje pracy. Kasia i Marta mają bardzo różne podejście do życia, kłócą się i godzą na przemian, ale w obliczu choroby matki muszą działać wspólnie. Kinga Dębska udowodniła, że o sprawach najtrudniejszych można nakręcić film „do oglądania”, bez patosu i epatowania wyrazistymi obrazami, a jednocześnie nasycony pozytywnymi emocjami. „Moje córki krowy” to znakomite, inteligentne kino dla każdego widza. Na jego sukces złożyły się: znakomity scenariusz, świetna reżyseria, perfekcyjny montaż i doskonałe kreacje, zarówno w rolach pierwszo-, jak i drugoplanowych. Agata Kulesza w roli Marty, Grażyna Muskała jako Kasia, a także Marian Dziędziel w roli ojca dają istny popis gry aktorskiej. Na uwagę zasługuje obsadzony wbrew swojemu emploi Marcin Dorociński, występujący w drugoplanowej roli męża Kasi. Film „Moje córki krowy” na ubiegłorocznym festiwalu w Gdyni nie został doceniony przez jury, choć należał do najlepszych. Jury zauważyło natomiast koszmarek w rodzaju mocno obecnie reklamowanych „Córek dancingu”. Trudno o większy blamaż. Film Dębskiej docenili natomiast dziennikarze oraz Sieć Kin Studyjnych i Lokalnych, przyznając mu swoje nagrody. Moje córki krowy, reż. Kinga Dębska, wyk.: Agata Kulesza, Gabriela Muskała, Marian Dziędziel, Małgorzata Niemirska, Marcin Dorociński, Polska 2015

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości