A tak naprawdę – przez media społecznościowe, portale, kolorowe gazetki. Plotka z ławeczki przed domem przeniosła się do wielkiego świata...
Uwaga, rodzina!
Posłanka Jolanta Szczypińska była wielokrotnie opisywana przez tzw. kolorową prasę. – Często spotykam się ze zdaniem, że skoro polityk jest osobą publiczną, wszystko, co go dotyczy, powinno być znane opinii publicznej. Otóż nie wszystko. Granicą są sytuacje intymne, takie jak choroba czy rodzina. Byłam po wypadku samochodowym, leżałam w szpitalu, a przy drzwiach warowali paparazzi. Czy zdjęcie połamanej Szczypińskiej czemuś społecznie służy? – pyta retorycznie posłanka. Wspomina też, że jej (nieżyjąca już) mama bardzo przeżywała wszystko, co o córce wypisywały media. W większości były to historie wyssane z palca lub zmanipulowane. – Jednego dnia rozmawiałam z dziennikarzem o treści konkretnej ustawy, a drugiego dnia czytałam kompletnie co innego. Ingerowano w moje życie prywatne tak mocno, że były próby wejścia do mojego mieszkania. Wtedy moja mama była już ciężko chora. Zadzwoniłam w końcu do naczelnego, by prosić (!), żeby odpuścili. Odpuścili – opowiada.
Dlaczego nie zdecydowała się na proces? – Wielokrotnie o tym myślałam. Ale prawnicy mówią, że takie sprawy ciągną się bardzo długo, a koszty są ogromne. Nie mam na to czasu i sił. Teraz po prostu nie jestem już ufna, z niektórymi gazetami w ogóle nie rozmawiam. Taka gorzka nauka „realiów” medialnych.
Szczypińska dodaje, że jeśli polityk w sprawach np. moralnych mówi jedno, a żyje zupełnie inaczej, to rzeczywiście trzeba pokazać to opinii publicznej. – Jeśli popełniłabym przestępstwo, media muszą o tym pisać. Ale szkalowanie, niszczenie, deptanie spokoju najbliższej rodziny? Czemu to służy? – mówi.
Maria Stachurska, filmowiec, jest od 28 lat mamą Anny. A od kilku lat „teściową Lewego”. – Gdy Ania wyszła za mąż za Roberta i stała się panią Lewandowską, media i mnie zaczęły traktować jak osobę publiczną. Zdarzało się, że pod domem siedzieli paparazzi czy próbowano podsłuchiwać moja rozmowę ze znajomą. A przecież moje życie się nie zmieniło – śmieje się pani Maria. Staram się chronić prywatność. Obecnie, żeby się nie denerwować, nie zaglądam do pism plotkarskich. Czasem jednak sprawdzam, co w prasie kolorowej piszą o Ani. Parę razy miałam ochotę zadzwonić do naczelnego, gdy przeczytałam coś wyjątkowo perfidnego i nieprawdziwego. Chciałam zapytać o rzetelność dziennikarską. Może naiwnie ufam, że ci ludzie mają jakieś zasady i sumienie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...