A tak naprawdę – przez media społecznościowe, portale, kolorowe gazetki. Plotka z ławeczki przed domem przeniosła się do wielkiego świata...
Gazetowy zawrót głowy
Pani Magda (imię zmienione) obecnie pracuje w dużej firmie, na poważnym stanowisku. Kilka lat temu współpracowała z jednym z tzw. kolorowych pism, opisującym życie gwiazd. – Być może w „Fakcie” pisano samą prawdę i tylko prawdę. U nas nie. Szczególnie w sezonie ogórkowym – opowiada. – Naczelny stwierdzał: „trzeba coś tworzyć, bo nic ciekawego nie ma”. Więc się tworzyło. Oczywiście wymyślona (w całości lub części) plotka była tak skonstruowana, żeby koszty ewentualnego procesu i ugody nie przewyższały zysków ze sprzedaży. Te „newsy” to z reguły nie był wielki kaliber, nie ryzykowano rozbiciem redakcji, ale też – „szlachetnie” – doszczętnie nie niszczono opisywanej osoby. Pisano choćby, że ktoś się z kimś spotyka i wrzucano zdjęcie Iksińskiego z Igrekowską (choćby takie z przypadkowego spotkania), pisano, że ktoś w ciążę zaszedł (po 9 miesiącach okazywało się to nieprawdą). Opisywana osoba albo wzruszała ramionami, przyzwyczajona do podobnych sytuacji, albo dzwoniła wściekła i groziła sądem. Albo też. było jej to na rękę. – W trzecim przypadku byli to celebryci na początku kariery, którzy wyznawali zasadę, że „najważniejsze, by pisali i nazwiska nie pomylili”.
Małgorzata Ostrowska-Królikowska, aktorka, mówi wprost: – Doświadczyłam nierzetelności prasy kolorowej. Nie rozumiem, dlaczego komuś może zależeć, by być w ten sposób opisanym. Nie rozumiem też tzw. ustawek, gdy celebryta godzi się na zdjęcia lub „przypadkowe” spotkania z tabloidami. Przyzwalając raz na takie zachowanie, podejmuje się decyzję o konkretnym traktowaniu na lata. Ja akurat skutecznie walczyłam w sądzie o swoje dobre imię, gdy wypisywali na mój temat nieprawdę.
W podobnym tonie mówi dziennikarka i prezenterka TVP Anna Popek, zaznaczając, że prasie kolorowej i portalom plotkarskim, by stworzyć nieprawdziwą i chwytliwą narrację, czasem wystarczy jedno zdjęcie – Jakiś czas temu ukazało się moje zdjęcie z prezesem TVP Jackiem Kurskim. Efekt? Mój wizerunek lubianej dziennikarki telewizji śniadaniowej runął. Ludzie plotkowali: „kim ona jest dla niego”, „jak się ustawiła” itd. Niewiarygodne, ile można „nadbudować” i jak łatwo skrzywdzić. Nagle wielu kompletnie nieznanych ludzi zaczęło okazywać mi niechęć. Wiedzieli o mnie „wszystko”: jaka jestem, co myślę, z kim trzymam. I oczywiście jakie są moje poglądy. Zdjęcie obiegło wszystkie portale, a ja stałam się „chłopcem do bicia”. Niewyobrażalnie przykre.
Co z tym robić? – Tak naprawdę niewiele można. Ludzie kochają ocenianie, wchodzenie do cudzego życia z butami, dostrzegają drzazgę w oku sąsiada, a nie widzą belki we własnym. Myślę, że każdy odbiorca mediów, a szczególnie tabloidów, kolorowych pism i portali plotkarskich, powinien traktować je krytycznie, obserwować świat i wyciągać samodzielnie wnioski. A przede wszystkim warto pamiętać, że „słowo wylatuje z ust ptakiem, a wraca kamieniem”. Jeśli dziś, jutro mówimy o kimś źle, karmimy się „newsami” o znanych ludziach, rozsiewamy ploty, to prędzej czy później zostaniemy potraktowani podobnie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...