Piękna litera

Odpowiednia proporcja i harmonia. Sztuka kaligrafii dla każdego.

A nie było myśli i obaw osadzonych, że jest to takie niemęskie?

EL: Wręcz przeciwnie – zainteresowanie takim warsztatem jest dużo większe niż moje możliwości. Jak podczas każdego warsztatu – liczba osób w nim uczestnicząca ma ogromne znaczenie i musi być ograniczona. Jeśli uczestniczy w nim zbyt dużo osób, warsztat nie jest wydajny i trudno też oczekiwać skupienia i wyciszenia. Jeśli więc ograniczam liczbę uczestników do 10 osób, a zainteresowanie jest dużo, dużo większe, zwłaszcza w takim miejscu, jakim jest zakład karny, to rodzi się trochę żal, że nie ma możliwości zorganizowania zajęć dla wszystkich, którzy tego potrzebują. A potrzeby są duże, bo dzięki kaligrafii jesteśmy w stanie doświadczyć zupełnie nowych, pięknych emocji.

A co w was osobiście wyzwoliła kaligrafia?

BB: Ja jestem osobą raczej dość energiczną, o żywym temperamencie i mogę być też przykładem właśnie takiej osoby, która dzięki kaligrafii potrafi się niesłychanie wyciszyć. Kaligrafia wyćwiczyła mi rękę, co wykorzystuję także do innych moich artystycznych działań. Żeby dobrze kaligrafować trzeba bardzo precyzyjnie planować każdy gest ręki, ta precyzja podobna jest też w malarstwie miniaturowym. Dzięki wszystkim tym latom spędzonym nad kaligrafią zupełnie inaczej spoglądam na literę. Nie jest tylko i wyłącznie jednym z elementów słowa, zdania czy tekstu. Dzięki temu doświadczeniu i udziałowi w różnych projektach z kaligrafią miałam okazję popatrzeć bardziej artystycznie i kreatywnie na literę samą w sobie.

Ewa, czy kaligrafia pomogła ci w muzyce? Twoją pierwszą pasją jest przecież muzyka.

EL: Tak, odnajduję mnóstwo wspólnych mianowników dla kaligrafii i muzyki, ale znacznie więcej jestem w stanie odnaleźć muzycznych odniesień w kaligrafii, niż odwrotnie. Z muzyką czuję się związana bardzo organicznie, jak gdyby była jakąś wewnętrzną częścią mnie. Kaligrafię czuję bardziej zewnętrznie. Proces kreślenia znaków zawsze odczuwam bardzo muzycznie, czasami przypomina on bardziej modulację głosem, czasami grę na instrumentach perkusyjnych. Muzykę z kolei czuję obrazem, ilustracją, ale rzadko kiedy odnoszę ją do liter. Jednocześnie muzyczne ćwiczenia nieczęsto wprowadzają mnie w taki stan umysłu, w jaki wprowadzają mnie ćwiczenia kaligraficzne. Chyba zbyt emocjonalnie odczuwam muzykę, aby mogła we mnie zaprowadzić taki jednostajny rytm wewnętrzny.

Piękna litera będzie oczywiście pięknie przez was napisana. Uczniowie będą się uczyć dzięki waszym wskazówkom, podręcznik będzie więc starannie opracowany edytorsko i poligraficznie. Czy będzie można go kontemplować tak, jak piękne litery?

BB: Nie wiem, czy bym szła aż tak daleko, żeby kontemplować, ale na pewno chciałybyśmy, aby to, czego uczymy – a jest to naszym zdaniem piękna sztuka – aby sposób jej przekazywania miał adekwatną i atrakcyjną formę. Podobnie jak z warsztatami – ma dla mnie ogromne znaczenie to, gdzie one się odbywają, otoczenie, to, na jakich materiałach pracujemy, przy jakim stole. Im bardziej to miejsce jest estetycznie pięknie zorganizowane, tym większą czuję harmonię z tą czynnością, która się odbywa. Przenosząc to na podręcznik jest tak samo. Nie tylko chcemy nauczyć, ale chcemy też inspirować. Chcemy, żeby nasz sposób pokazania litery, pewnych przykładów, był też inspirujący i piękny dla naszych uczniów.

EL: Bardzo zależało nam na tym, żeby ten podręcznik pozostał podręcznikiem. Nie albumem czy książką, którą się ogląda. Nie chciałyśmy więc, aby był zbyt duży, zbyt ciężki, zbyt gruby. Dlatego zdecydowałyśmy się na taki format, taki papier, taki rodzaj szycia.

Jakiego rodzaju papier?

EL: Papier o odpowiedniej gramaturze, gdzie druk nie przebija na drugą stronę, ale też takiej, która nie dodaje niepotrzebnego ciężaru. Od razu wiedziałyśmy, że nie będzie to papier kredowy, często wykorzystywany w podręcznikach, a tak bardzo niepraktyczny w użyciu. Miał to być papier szlachetny, zarówno pod względem barwy jak i dotyku. Nie mógł też być zbyt cienki, aby szybko się nie zniszczył, bo podręcznik to nie jest książka, którą wyciąga się z półki raz do roku, aby ją obejrzeć. Podręcznik powinien być przedmiotem użytku codziennego, bo ćwiczyć powinno się codziennie, a ciągłe przekładanie kartek i powracanie do ćwiczeń niszczy papier. Z drugiej strony ważny jest inny element funkcjonalności podręcznika: jeśli zostanie otwarty na obojętnie której stronie, ma pozostać na niej otwarty, a gdy położymy go na biurku, ma się nie zamykać. Z założenia jest to książka podręczna, zrezygnowałyśmy więc z wszelkich elementów zbędnych, np. z papieru kredowego, niepotrzebnych zdjęć, zwiększających objętość i ciężar książki. Narzuciłyśmy sobie też limit, żeby książka nie przekraczała 200 stron, ponieważ większa liczba zmniejszałaby komfort użytkowania.

Wspominałyście o Waszych planach.

BB: Pragnienie jest, materiał jest… Ale poczekajmy na to pierwsze wydanie, zobaczymy czy odbiór będzie pozytywny, czy ta książka się spodoba, czy będzie zapotrzebowanie na dalsze części, bo to też nie jest tak, że chcemy to wydać tylko dla siebie, żeby postawić u siebie na półce i być zachwyconym. Wydajemy to dla ludzi, więc jeśli będzie takie pytanie, pragnienie, żeby było dalej, to myślę, że zrealizujemy projekt.

EL: Myślę, że wydanie kolejnych tomów byłoby dobrym rozwiązaniem, ale prawda, którą sobie uświadomiłyśmy, jest taka, że pracy nad takim podręcznikiem jest bardzo dużo. Może to tak nie wygląda, bo książka prezentuje się raczej niepozornie, ale opracowanie pojedynczych ćwiczeń, ułożenie tego w logiczną całość jest naprawdę bardzo czasochłonne. W miarę postępowania pracy miałam wrażenie, że jej nie ubywa, a właśnie jest coraz więcej… Trzeba zdecydować, co w takiej książce umieścić, a czego nie. To proces nie tylko zbierania, ale również odrzucania materiału, selekcji i podjęcia decyzji, co jest zbędne. Starałyśmy się, żeby ta forma była jak najbardziej skondensowana, żeby znalazły się w niej niezbędne informacje. Pozostaje też obawa – my przecież nie jesteśmy nieomylne i być może w naszym podręczniku pojawią się jakieś błędy. Sama mam na półce kilka takich podręczników zagranicznych wydawnictw, w których jest wiele błędów. Cóż to właściwie szkodzi? Nic – jeżeli przejdzie się przez jakiś etap, to się te błędy widzi i ostatecznie robi się je po swojemu (śmiech). No i w bonusie mamy satysfakcję z dostrzeżonego w podręczniku błędu!

Dodam w sekrecie, że poza podręcznikiem – pierwszym i drugim tomem – przygotowuję jeszcze inną pozycję książkową, myślę, że bardzo ciekawą i piękną, jeśli uda nam się to zrealizować tak, jak zamierzamy (bo nie robię tego sama).

Czyli po Pięknej literze spodziewamy się… i tu wielokropek, bo wtedy nie będzie niespodzianki. Dziękuję za rozmowę.

Anna Kluz-Łoś. Dziennikarka Radia Kraków, autorka reportaży, także o kaligrafii. Podziwia tę szlachetną sztukę, ale nie praktykuje.

*

Mieliśmy dla Państwa 3 egz. książki Ewy Landowskiej i Barbary Bodziony Piękna Litera ufundowane przez Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC. Nagrody otrzymują: 

Karolina Kowalewska z Gdańska, Sonia Hajewska z Sosnowca oraz Leonard Matczyński z Bydgoszczy

Gratulujemy, nagrody prześlemy pocztą.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości