Piękna litera

Odpowiednia proporcja i harmonia. Sztuka kaligrafii dla każdego.

To uspokajało?

EL: Chyba po prostu sprawiało przyjemność. W końcu trafiłam na artykuł pana Henryka Kuleszy, to było jeszcze w liceum – właśnie o kaligrafii. Pewnie nie wiedziałabym, o co chodzi, gdyby nie załączone ilustracje – kaligrafie pana Kuleszy, które mnie, oczywiście, zachwyciły. Pomyślałam wtedy, że to moje rysowanie liter ma pewnie coś wspólnego z kaligrafią… Błogosławiona nieświadomość i naiwność (śmiech). Napisałam do pana Kuleszy list, dostałam natychmiastową odpowiedź, pięknie kaligrafowaną, i tak to się zaczęło – od znajomości z panem Henrykiem, który zapoznał mnie z tym tematem. Nie miałam możliwości uczyć się tego w Polsce, bo w tamtym czasie nie było takiego miejsca a przynajmniej ja nie trafiłam na żadne informacje o tym, aby gdzieś można się było kaligrafii uczyć. Nie było innej rady – uczyłam się sama. Zajęło mi to wiele lat, ale to ważne doświadczenie. Porównuję to do sytuacji, w której znajdujemy się nagle w obcym nam mieście, którego nie znamy, ale chcemy dotrzeć do określonego punktu. Mamy mapę, jednak mimo wszystko gubimy się, błądzimy, ale wreszcie docieramy do celu. Ile obeszliśmy naokoło – to nasze. Cenię więc sobie tę drogę dochodzenia do celu bocznymi uliczkami, która jest może trudniejsza i dłuższa, gdy można przecież z przewodnikiem, na skróty. Ale to jest droga prosto do celu, bez tych doświadczeń po drodze: szukania, robienia błędów – cennych dla mnie teraz, kiedy uczę innych tej pięknej sztuki. Mam wrażenie, że pomaga mi to lepiej rozumieć osoby, które przychodzą na kurs nauczyć się kaligrafii – przez co mogą przechodzić, jakie błędy robić, itd.

Czyli praktyczna strona podejścia do pięknego pisania, do kaligrafii, spowodowała, że zdecydowałyście się ułatwić swoim uczniom drogę i wydać podręcznik. Jaki jest pomysł? Do kogo on jest skierowany? Czy to jest rzeczywiście podręcznik, czy to wiąże się z jeszcze innymi ambicjami?

BB: Kiedy pierwszy raz rozmawiałyśmy o tej książce, myślałyśmy głównie o ludziach, którzy nie mogą się, z różnych powodów, uczyć z nauczycielem. Ta książka, ma być przede wszystkim podręcznikiem dla tych, którzy pragną uczyć się kaligrafii, a nie mogą uczestniczyć w warsztatach lub osobiście pracować z nauczycielem. Z drugiej strony podczas pracy nad książką zmieniła się nieco nasza koncepcja i jej pierwotna forma – widzimy, że ta książka staje się też ważna dla nas. Porządkuje i systematyzuje wiele lat naszych doświadczeń w nauczaniu. Pisząc podręcznik, musimy zupełnie inaczej spojrzeć na proces nauki pisania, niż wtedy, kiedy mamy do czynienia z uczniem, w czasie prowadzenia zajęć. Znacznie więcej musimy opisać, wiele pokazać za pomocą ilustracji; wszystko to, co normalnie na zajęciach wytłumaczyłybyśmy pisząc przed uczniem literę. Proces pisania książki pomaga mi zdefiniować, w jaki sposób uczę litery, a także poddaje nowe pomysły na objaśnianie konkretnych problemów, które uczniowie mogą spotkać w czasie nauki.

A co jest największym problemem właśnie w nauce, w poprowadzeniu ręki, kiedy tego mistrza, czyli was, nie ma przy uczniu?

EL: Największym problemem jest towarzysząca zawsze na początku drogi nieświadomość i niedostrzeganie błędów. Kiedy zaczyna się pracę z literą i nie ma się wcześniejszych doświadczeń manualnych czy kontaktu ze sztuką wizualną, pewnych rzeczy się nie widzi. Można przeczuwać, że coś jest nie tak, ale brakuje tej umiejętności zrozumienia, na czym polega błąd. Bardzo często dostaję maile, w których pada pytanie o to, dlaczego stalówka nie pisze, dlaczego ta linia nie wygląda jak we wzorniku, co robię nie tak. Czyli jest poczucie błędu, ale brakuje świadomości.

Dlatego staramy się też w naszym podręczniku ująć najczęściej powtarzające się błędy, pokazać jak one wyglądają i jak ich unikać. Myślę, że to pierwszy największy problem, z jakim spotyka się osoba, próbująca uczyć się kaligrafii sama. Tak starałyśmy się zaprojektować nasz podręcznik, aby wskazywać na te błędy. Nie we wszystkich podręcznikach jest to tak pokazane. Owszem, można znaleźć opis tego, jak napisać literę dobrze, ale często brakuje wskazania bardzo konkretnego, że „w tym miejscu w tej literze może pojawić się ta konkretna trudność”, a są takie błędy, których pojawienie się przy pisaniu danej litery jest niemal stuprocentowe…

BB: Myślę, że to jest dość kontrowersyjny rozdział w naszej książce. Pokazujemy wprost błędy, pokazujemy jak nie należy pisać. Niejednokrotnie spotkałam się z taką opinią, że nie powinno się pokazywać błędu, ponieważ on się w nas utrwala. Jednak chcę obronić nasz pomysł. W jednym podręczniku do kaligrafii, a bardzo wiele ich widziałam, spotkałam się z takim właśnie ujęciem, że pokazywany jest błąd i wydaje mi się, że to jest jednak dobry kierunek. Często świadomość litery, jaką mają zaczynający pisać jest niewielka i bardzo często w entuzjazmie do kaligrafii – nie są w stanie zobaczyć, że litera, którą piszą nie jest jeszcze właściwa. Pamiętam sama swój entuzjazm po napisaniu pierwszych liter. Patrząc na nie, myślałam, że są tak piękne, że już lepiej być nie może. Tymczasem wiele jeszcze było do poprawienia i daleko im było do doskonałości. Dlatego zdecydowałyśmy się dodać ten rozdział, aby uczeń mógł bardziej świadomie patrzyć na literę – taką mamy nadzieję. Widząc konkretne przykłady błędów będzie mógł porównać swoją literę z nimi i stwierdzić, czy litera wymaga jeszcze pracy.

EL: Ja poszłam w tej kontrowersji jeszcze o krok dalej – w jednym z rozdziałów wręcz zachęcam, aby pisać z błędami. Jest takie jedno piękne powiedzenie: „uczyć się na błędach”. Jeżeli chcemy doprowadzić coś do perfekcji i robimy wszystko, żeby za każdym razem wypaść dobrze, chcemy trochę udawać, że błąd nie istnieje. Często w naszym przekonaniu to, co jest błędne, nie jest perfekcyjne. Za wszelką więc cenę staramy się uniknąć błędów, co nie pozwala dobrze się z nimi zapoznać. Muszę przecież dobrze poznać błąd, aby go uniknąć. Trochę jak w psychologii z emocjami, których wolelibyśmy, aby nie było. Udawanie, że ich nie ma, nie sprawi, że one znikną. Takie oswajanie. Nie można się bać błędów, należy je oswoić i przyznać, że jak długo jesteśmy ludźmi z krwi i kości, będziemy je popełniać. A one mogą być na swój sposób piękne, bo są prawdziwe. Tak jak dla mnie, podczas przyswajania sobie umiejętności kaligrafowania, ważnym doświadczeniem było przejście przez szereg błędów, tak nie chciałabym tego doświadczenia odbierać moim uczniom i kursantom. Chciałabym, żeby pozwolili sobie na błędy, żeby nie popadli w obsesyjne ich unikanie, które zresztą może też zabić całą pasję, z jaką zabieramy się do kaligrafii.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości