Kolejny krok na drodze do muzycznej kontemplacji.
Jego płyty kupuję w ciemno. „Senne” zachwyca od pierwszych dźwięków.
To album pełen oddechu, skupienia. Kontynuacja ścieżki, którą pochodzący z Pucka i związany z jazzową sceną trójmiejską Sławek Jaskułke wydeptał, spacerując po nadmorskich plażach, i umieścił na genialnym krążku „Sea”.
„Senne” to dalszy ciąg, kolejny krok na drodze do muzycznej kontemplacji.
„Tych sześć utworów pisałem, starając się pracować nad kolorystyką. Zależało mi na pracy w naturalnych warunkach akustycznych, bez sztucznej, cyfrowej ingerencji w dźwięk, bez zbędnej edycji, poprawek i powtórek” – opowiada pianista, który ma na koncie koncerty na największych scenach świata (m.in. Symphony Hall w Chicago czy Carnegie Hall w Nowym Jorku).
„Całość nagrałem w jedno popołudnie, tak jak grywam sobie w domu, po zmroku, kiedy codzienny zgiełk uspokaja się i wycisza przed snem. Zagrałem utwór po utworze, bez poprawek i retuszy muzyki. Dzięki temu muzyka oddycha”.
*
Sławek Jaskułke SENNE. MayArtPro, 2016 r.
JaskulkeVideoChannel
JASKULKE . SENNE . S IV . 432 Hz recording
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.