Pan Ibrahim i kwiaty Koranu

Siła przypowieści Schmitta tkwi w prostym, choć nie dla wszystkich oczywistym przesłaniu: nie jesteś skazany na swój los, możesz świadomie wpływać na swoje życie. To, czy jesteś szczęśliwy, zależy przede wszystkim od ciebie.

- Co to jest Złoty Półksiężyc?

Bo przyznam, że przez całą noc wyobrażałem sobie pana Ibrahima, jak siedzi na księżycu i szybuje po rozgwieżdżonym niebie.

- Tak nazywa się obszar, który rozciąga się od Anatolii do Persji, Momo.

Następnego dnia dorzuciłem, wyjmując portmonetkę:

- Nie nazywam się Momo, tylko Mojżesz.

Następnego dnia on z kolei dorzucił:

- Wiem, że nazywasz się Mojżesz, właśnie dlatego mówię na ciebie Momo, to brzmi trochę mniej groźnie.

Następnego dnia, licząc monety, zapytałem:

- A co to panu przeszkadza? Mojżesz to po żydowsku, nie po arabsku.

- Nie jestem Arabem, Momo, jestem muzułmaninem.

- To dlaczego mówią, że idą do Araba, skoro pan nie jest Arabem?

- Bo „u Araba”, Momo, to znaczy „otwarte od ósmej rano do północy, a nawet w niedzielę”, kiedy się mówi o sklepie.

Tak przebiegała nasza rozmowa. Jedno zdanie dziennie. Mieliśmy czas. On - bo był stary, ja - bo byłem młody. A co drugi dzień kradłem mu jedną konserwę.

Myślę, że przeprowadzenie godzinnej rozmowy zajęłoby nam rok albo dwa, gdyby nie to, że spotkaliśmy Brigitte Bardot.

Wielki rejwach na ulicy Bleue. Wstrzymany ruch. Zamknięta ulica. Kręcą film.

Wszystko, co ma narządy płciowe, w rejonie ulic Bleue, Papillon i Faubourg-Poisson-niere, jest w stanie najwyższej gotowości. Kobiety chcą sprawdzić, czy rzeczywiście jest tak ładna, jak się mówi; mężczyźni przestają myśleć, intelekt wkręcił im się w zamek rozporka. Brigitte Bardot tutaj! Prawdziwa Brigitte Bardot!

Ja usadowiłem się w oknie. Patrzę na nią: kojarzy mi się z kotką sąsiadów z czwartego, śliczną małą koteczką, która uwielbia przeciągać się w słońcu na balkonie i zdaje się żyć, oddychać i mrugać oczkami po to tylko, żeby wzbudzić podziw. Przyglądając się baczniej, odkrywam też, że naprawdę jest podobna do kurewek z ulicy Paradis, nieświadomy, że to przecież one robią się na Brigitte Bardot, żeby przyciągnąć klientów. Wreszcie kompletnie osłupiały widzę, że pan Ibra-him wyszedł na próg sklepu. Po raz pierwszy - jak żyję - opuścił swój taboret.

Napatrzywszy się, jak zwierzątko Bardot bryka przed kamerami, myślę o pięknej blondynie, która ma mojego miśka, i postanawiam wpaść do pana Ibrahima, i wykorzystać jego nieuwagę, żeby buchnąć kilka puszek. Katastrofa! Wrócił za swoją kasę. Oczy mu się śmieją, kiedy wpatruje się w Bardotkę ponad stosami mydełek i szczypczyków do bielizny. Nigdy go takim nie widziałem.

- Jest pan żonaty, panie Ibrahimie?

- Tak, jasne, że jestem żonaty.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości