Siła przypowieści Schmitta tkwi w prostym, choć nie dla wszystkich oczywistym przesłaniu: nie jesteś skazany na swój los, możesz świadomie wpływać na swoje życie. To, czy jesteś szczęśliwy, zależy przede wszystkim od ciebie.
Za sprawą pana Ibrahima w świecie dorosłych pojawiła się rysa, przestał być wciąż tym samym jednolitym murem, o który się obijałem, przez szparę wyciągała się do mnie jakaś ręka.
Znów udało mi się odłożyć dwieście franków, będę mógł jeszcze raz udowodnić sobie, że jestem mężczyzną.
Szedłem ulicą Paradis prosto w stronę bramy, gdzie stała nowa właścicielka mojego miśka. Niosłem dla niej muszlę, którą kiedyś dostałem w prezencie, prawdziwą muszlę znad morza, znad prawdziwego morza.
Dziewczyna posłała mi uśmiech.
W tej samej chwili z alei wypadł mężczyzna., a potem kurewka, która goniła go, krzycząc:
- Złodziej! Ukradł mi torebkę!
Złodziej! Niewiele myśląc, wysunąłem do przodu nogę.
Złodziej runął jak długi kilka metrów dalej. Rzuciłem się na niego.
Złodziej spojrzał na mnie, zobaczył, że jestem dzieciakiem, uśmiechnął się i już chciał mi przyłożyć, ale wtedy nadbiegła dziewczyna, wrzeszcząc wniebogłosy, więc zerwał się i dał nogę. Na szczęście krzyki kurewki zastąpiły mi mięśnie.
Podeszła, chwiejąc się na wysokich obcasach. Podałem jej torebkę, którą, zachwycona, przycisnęła do obfitej piersi, tak dobrze potrafiącej wzdychać.
- Dziękuję ci, mały. Co mogę dla ciebie zrobić? Chcesz, zafunduję ci numerek?
Była stara. Miała dobre trzydzieści lat. Ale -pan Ibrahim zawsze mi to powtarzał - nie wolno obrażać kobiety.
-OK.
I poszliśmy na górę. Właścicielka mojego miśka była najwyraźniej oburzona, że koleżanka sprzątnęła mnie jej sprzed nosa. Kiedyśmy koło niej przechodzili, szepnęła mi do ucha:
- Przyjdź jutro. Ja też dam ci za darmo.
Nie czekałem do jutra...
Pan Ibrahim i dziwki sprawiali, że życie z moim ojcem stawało się jeszcze trudniejsze. Zacząłem robić coś strasznego i niesłychanego: porównania. Kiedy przebywałem z ojcem, zawsze było mi zimno. Z panem Ibrahimem i z dziewczynami było cieplej i jaśniej.
Patrzyłem na wysoką i przepastną dziedziczną bibliotekę, na wszystkie te książki mające zawierać kwintesencję ludzkiego umysłu, zbiór praw, subtelność filozofii, patrzyłem na nie w ciemności - Mojżesz, zamknij okiennice, światło niszczy oprawy - a potem patrzyłem, jak ojciec czyta w fotelu, odcięty od świata snopem światła, rzucanego przez lampę stojącą nad nim niczym żółtawe sumienie. Zamknięty w murach nauki, nie zwracał na mnie uwagi bardziej niż na psa -zresztą nie znosił psów - nie przyszło mu nawet do głowy, żeby cisnąć mi kość swojej wiedzy. Jeśli robiłem trochę hałasu...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.