O przedwojennej Łodzi, uniwersalności polskiej literatury oraz propolskim lobby w Niemczech z Karlem Dedeciusem rozmawia Krystyna Jagiełło.
Mimo że nie miał Pan wyboru, jeszcze długo po wojnie tkwiła w Panu ta zadra, niemy wyrzut czyniony samemu sobie, że był Pan po drugiej stronie.– Przyjaciółmi moich lat szkolnych byli właściwie sami Polacy. Wojna zastała nas w polskich Hufcach Pracy, uciekaliśmy razem przed armią hitlerowską do Lwowa. Gdy wróciłem do Łodzi, większości kolegów już tam nie było. Nieraz myślałem o tym, jak oni, moi polscy rówieśnicy, tę wojnę przeszli, co wtedy czuli. Dlatego najpierw przetłumaczyłem Baczyńskiego, Gajcego.
Pisze Pan, że na ich grobach składał wiersze zamiast kwiatów.– To oczywiście metafora. Nie kładłem przecież tych wierszy na grobach, ale tłumacząc je, miałem uczucie, że składam hołd na grobie nieznanego polskiego poety, mojego rówieśnika. Baczyński – rocznik 1921, Gajcy – 1921. Ja ich tragedię rozumiałem jak nikt inny, bo byłem z tego pokolenia wychowanego w wolnej Polsce na ideałach humanistycznych, ze świadectwem dojrzałości otrzymanym trzy miesiące przed wojną. Dlatego chciałem to opisać. Ale jak? Oni sami opisywali wzruszająco swoje przeżycia: Baczyński na przykład opisuje noc poślubną spędzoną ze swoją żoną w rowie, niedługo potem pada od kuli. Tragiczniejszych życiorysów nie może być. Dlatego chciałem, żeby dokument tych przeżyć, poetycki, autentyczny, ujrzał światło dzienne również w Niemczech.
Ale kogo to w Niemczech obchodziło?– Z początku nikogo. Stary Surkamp, właściciel wielkiego domu wydawniczego, do którego się zwróciłem, powiedział mi w latach 50., że po ostatniej wojnie nikt w Niemczech nie będzie chciał czytać polskich wierszy. Ale ja byłem pewien, że ta literatura powinna znaleźć swego czytelnika.
Mówi się, że literatura polska nie jest uniwersalna. Nawet niedawno jeden z naukowców Niemieckiego Instytutu Kultury Polskiej powiedział do mnie: „Literatura rosyjska – Dostojewski, Tołstoj, porusza problemy człowieka, duszy ludzkiej, a literatura polska jest o Polsce, o jednej z mniejszych prowincji świata”.– To nieprawda. Moim zdaniem, literatura polska też jest uniwersalna, choć bardzo polska, co czyni ją oryginalną. Odwiecznych problemów ludzkich, na przykład u Mickiewicza, jest pod dostatkiem, ale są też i specyficznie polskie, odkrywcze